Szukaj

Snowboardowy freestyle – wywiad z Maćkiem Długoszem

Koniec zimy, ale marzec to najlepszy czas na narty i snowboard. No, może nie w tym roku, ale pogadać można
Maciek Długosz, fot. Mateusz Szeliga

O tym jak zacząć jeździć na snowboardzie i jak zacząć przygodę z freestylem rozmawiamy z Maćkiem Długoszem, jednym z czołowych jibberów w Polsce

Zanim przejdziemy do nauki jazdy na desce powiedz nam jakie są najważniejsze emocje, które daje snowboard? Dlaczego pasjonujesz się właśnie tym sportem?

Można dać ponieść się fantazji! Deska daje całkowitą wolność. We freestyle’u, a szczególnie miejskiej jego odmianie, ogranicza ludzi tylko ich własna wyobraźnia. Mimo, że jeździłem zawodniczo również na nartach, to właśnie deska daje mi całkowitą odskocznię od codzienności. Wokół snowboardu układam całe moje życie.

Czy zatem w Polsce jest wiele osób, które podniosły snowboard do rangi swej życiowej pasji i czy liczą się na świecie?

W Polsce ciągle problemem jest brak wystarczającej infrastruktury dla sportów zimowych oraz niska zamożność społeczeństwa, uniemożliwiająca np. treningi w lecie na lodowcu. Nie jest całkiem źle, mamy zawodników światowego formatu, takich jak choćby Wojtek „Gniazdo” Pawlusiak, ale to wyjątek okupiony wieloma trudami i wyrzeczeniami. Jeśli chodzi o jazdę streetową (jibbing), czyli moją pasję, to dochodzi jeszcze negatywny odbiór społeczny. Jazda po mieście jest postrzegana jako przejaw patologii i niszczenia mienia, a nie sport.

Na stokach coraz tłoczniej, a jazda na nartach i desce jest czymś zwyczajnym. Ale ciągle wiele osób pierwsze próby ma przed sobą. Chcemy się dowiedzieć jak zacząć, żeby od razu polubić białe szaleństwo?

Jazda na nartach wydaje się bardziej intuicyjna. Dlatego łatwiej jest się do niej przekonać i zacząć. Ale już dojście do przyzwoitego poziomu zajmie więcej czasu. Skręt cięty bardziej znany jako „carving” wymaga nienaturalnego ułożenia nóg. Tymczasem deska snowboardowa, mimo, że nogi ma się złączone razem, znacznie mniej obciąża stawy i pozwala szybciej czynić postępy. Ale jeśli ktoś ma doświadczenie narciarskie, to na pewno pomoże mu ono rozpocząć przygodę ze snowboardem. Dobra rada, pierwsze kroki zawsze lepiej rozpocząć jest pod okiem wykwalifikowanego instruktora. A przynajmniej kilka pierwszych godzin. Uchroni to przed wyrobieniem złych nawyków i przyspieszy naukę. Co jest najtrudniejsze dla początkujących? Jaką rzecz powinni zrozumieć, aby poczuć deskę i samodzielnie móc się doskonalić? Tym, co sprawia największą trudność początkującym snowboardzistom to jazda w linii spadku stoku.

Nie skręcanie, ale właśnie poruszanie się na wprost. Wynika to z tego, że na desce stoi się bokiem i odruchowo skręca ciało w kierunku jazdy. Tymczasem każdy ruch ramion, a nawet odwrócenie głowy wprowadza deskę w rotację i zaczynamy skręcać. Tak więc zacznijcie od oswojenia się z uczuciem jazdy na wprost (w dół). Moim zdaniem od tego wszystko inne się zaczyna.

Uczenie tego co jest naszą pasją pewnie czasami musi irytować, a to z powodu zachowania samego kursanta, a to z powodu warunków jego otoczenia. Co najbardziej wkurza podczas uczenia innych?

Jeśli chcemy czynić szybkie postępy w nauce, konieczna jest ogólna sprawność fizyczna. Wiąże
się z nią lepsze poczucie równowagi i umiejętność równomiernego obciążenia obu nóg. Musimy dać się ponieść desce, ale jednocześnie mieć cały czas sytuację pod kontrolą. Niestety zgodnie z ogólnie obserwowaną tendencją ludzie są co raz mniej sprawni fizycznie. Jako, że z wykształcenia jestem WF-istą i pracowałem jakiś czas z młodzieżą znam z doświadczenia przypadki załatwiania przez rodziców dzieciom całorocznych zwolnień z WF-u. Do tego bezsensowna nadgorliwość, powoduje, że zdarzają się rodzice, którzy nawet podczas lekcji jazdy kontrolują swoje pociechy i podważają autorytet instruktora.

Skoro już mowa o nauce dzieci, to co sądzisz o kaskach? Czy obowiązek ich noszenia dla dzieci ma sens?

Zdecydowanie tak. Fakt, że czasem zdarza mi się jeździć bez kasku, ale wtedy jestem świadomy tego co się dzieje i zachowuję się odpowiednio do tej sytuacji. Natomiast do stawiania pierwszych kroków, zwłaszcza na zatłoczonych stokach, kask jest konieczny. I to nie dlatego, że początkujący snowboardzista może sobie coś zrobić. Przede wszystkim ze względu na możliwość bycia uderzonym przez inną osobę, na co mamy ograniczony wpływ. Załóżmy, że jest się ogólnie sprawnym i szybko załapie się jazdę na wprost i kontrolę deski.

Kiedy jest dobry moment na spróbowanie ewolucji na snowparku czyli freestyle?

Przede wszystkim, żeby wejść na snowpark musimy absolutnie pewnie czuć się na desce. Najazd na przeszkody zawsze odbywa się z pewną prędkością, trzeba umieć nad nią panować. Na początek można spróbować sił na samodzielnie usypanych hopkach i mini skoczniach, żeby w ogóle oderwać się od ziemi i poskakać. Byle tylko nie wykonać ich w miejscu, które nie spodoba się administratorowi stoku.

Przeszkody w snowparku od których najłatwiej zacząć to te krótkie i szerokie. Wszelkie długie i wąskie poręcze lepiej sobie na początek darować. Podczas wykonywania ewolucji po pierwsze prosto wjeżdżamy na przeszkodę. Naszym celem na początek jest zwyczajne przejechanie po przeszkodzie wzdłuż. Po drugie nie wiercimy się podczas jazdy po niej, bo deska momentalnie skręci i spadniemy. Musimy też mieć jakąś prędkość, żeby nie zatrzymać się wpół drogi. Przed wjechaniem na przeszkodę musimy mieć pewność, że chcemy tego spróbować i koncentrować się tylko i wyłącznie na wykonaniu ewolucji. Na bezpieczeństwo najbardziej wpływa konsekwencja i zdecydowanie, ale także zdrowy rozsądek. Próbujemy tylko tych rzeczy, które wiemy jak mają poprawnie zostać wykonane. Dobra rada – zawsze dobrze poćwiczyć daną ewolucję najpierw na śniegu – zanim będziemy próbować przenieść ją na przeszkodę.

Maciek Długosz | fot. Mateusz Szeliga

Ale kiedy już uda nam się przejechać prosto po niewielkim boxie możemy spróbować czegoś jeszcze. Ostatnio modny stał się freeride czyli jazda poza trasą. Niektórzy robią sobie jego namiastkę jeżdżąc pod słupami wyciągu. Jak bezpiecznie spróbować jazdy w nieprzygotowanym do tego terenie? Odradzam jazdę pod wyciągiem, gdyż podpór jest niewiele, ale mają dziwną moc przyciągania niedoświadczonych riderów.

Zamiast tego możemy spróbować jazdy w głębszym, nie ubitym śniegu tuż obok wyznaczonej trasy. Pamiętajmy tylko, że z jakiegoś powodu trasa została wyznaczona w określonym miejscu. Poza nią pod śniegiem mogą znajdować się niewidoczne przeszkody np kamienie, pnie drzew lub nawet strumień. Standardowe ubezpieczenie nie obejmuje zwykle jazdy poza trasą. Te zagrożenia nie zmieniają jednak faktu, że jazda w świeżym śniegu jest niezapomnianym przeżyciem. Wymaga jednak innej postawy i wykonywania ewolucji. Niektóre szkoły jazdy oferują zajęcia poza trasą na różnych poziomach trudności.

Na koniec chcieliśmy usłyszeć jakąś snowboardową historię, jaka przytrafiła Ci się podczas nauki innych ludzi?

Pewnych wakacji szukałem na jednym z portali snowboardowych możliwości jak spędzić lato. Wśród różnych propozycji natknąłem się na ofertę pracy dla instruktora snowboardu na sztucznym stoku w Dubaju. Brzmiało dość niesamowicie. Wysłałem jednak CV i ku mojemu zaskoczeniu zostałem przyjęty! Wyjazd stał się okazją nie tylko do wakacyjnej pracy, ale pozwolił też zwiedzić to niewątpliwie egzotyczne miejsce. No i oczywiście jeździć i być na śniegu, co zostając w Polsce nie byłoby możliwe przez wakacje.

Maciek Długosz
- rocznik 1985
- mieszka i pracuje w Krakowie
- na desce od 2006
- styl: Urban, jibb

karierę sportową Maćka wspierają:
- Volkl Snowboards International – www.volkl-snowboards.com
- Volcom - www.volcom.eu
- Flux Bindings – www.flux-bindings.com
- 79TH – www.79th.pl
- Clast – www.clastzoo.com
z Maćkiem Długoszem rozmawiał Szymon Wachal
zdjęcia: Mateusz Szeliga