Szukaj

Naprawimy to, czyli areas of improvement

Zapytaliśmy pracowników korporacji, co chcieliby zmienić w swoim środowisku pracy

W okresowych ocenach pracowników wypełnia się zwykle pozycję areas of improvement. Z kolei raper Grubson, w jednej ze swoich piosenek radzi prościej, że gdy coś się zepsuje „Naprawimy to!” Rozmawiamy z pracownikami kilku korporacji o tym, co ich zdaniem można zmienić na lepsze w pracy. Na serio i trochę mniej poważnie

CO ZMIENIĆ W SOBIE?

Dostrzeżenie własnych wad bywa trudne. Nasi rozmówcy potrafili jednak to zrobić. – Zmieniłbym swoje podejście i motywację do pracy, bo najczęściej nic mi się nie chce i zamiast koncentrować się na pracy, tracę czas, surfując po internecie – przyznaje Adam, zatrudniony w krakowskim oddziale dużej firmy informatycznej, będącej jednym z liderów branży IT. I to niejedyny naprawdę szczery głos. – Zmiana w sobie? Bardziej efektywna, szybsza realizacja powierzonych mi projektów i dostarczenie w ten sposób więcej wartości  klientowi – ocenia Łukasz, pracownik firmy doradczej z Warszawy. Są jednak i tacy, którym nuda w pracy nie grozi. – Chciałbym być bardziej asertywny i umieć odmawiać przyjmowania dodatkowych zadań, gdy i tak jestem już zawalony robotą – mówi Tomek pracujący w tej samej dużej firmie informatycznej co Adam. W podobnym tonie wypowiada się też Marta pracująca w jednej z krakowskich korporacji. – Przede wszystkim marzę o ograniczeniu liczby nadgodzin, które muszę spędzać w biurze. Uważam, że dobrym rozwiązaniem byłyby większe możliwości pracy w domu – przyznaje. Niektórzy mają jednak nieco inny problem. –  Chciałbym pracować z większym zaangażowaniem, być bardziej kreatywny – mówi Piotr pracujący w dużej korporacji medialnej. – Niestety mój entuzjazm jest często tłumiony przez moich przełożonych, którzy potrafią się czepiać o każdą błahostkę. Dlatego trochę obawiam się proponować im inne rozwiązania, przedstawiać własne pomysły – żali się. Na chęć rozwoju wskazuje również Dawid, świeżo upieczony pracownik katowickiego oddziału dużej firmy konsultingowej, jednej z firm tzw. Wielkiej Czwórki. – Mógłbym zwiększyć poziom swojej wiedzy i umiejętności, gdyby tylko pracodawca pomógł mi w tym poprzez odpowiednie kursy, szkolenia itp. – argumentuje.

CO POWINNA ZMIENIĆ FIRMA?

Dużo łatwiej wytknąć błędy swojemu pracodawcy. Zwłaszcza gdy można to zrobić bez obawy o konsekwencje. Najwięcej zastrzeżeń budzi stosunek korporacji do zatrudnianego personelu. – W firmie, w której pracuję, zmieniłbym podejście do pracowników, powinno być bardziej ludzkie – uważa Adam (zatrudniony u jednego z liderów branży IT). Potwierdza to też Piotr z korporacji medialnej. – Personel kierowniczy powinien dawać mi poczucie, że tworzymy jeden zespół co sprawi, że ja też będę identyfikował się psychicznie z firma. Nie ma wtedy mowy o byciu przysłowiowym trybikiem w maszynie – ocenia. Pracownicy wskazują też na swego rodzaju chaos organizacyjny w ich korporacjach. – Chciałbym, żeby w mojej firmie obowiązywały jasne i przejrzyste zasady awansów i podwyżek, by ścieżka kariery była ustalona odgórnie – kontynuuje Tomek (również pracujący dla jednego z liderów branży IT). – Każdy menedżer mógłby wtedy powiedzieć, jak wygląda procedura, a nie byłoby to tylko kwestią domysłów i szeptów – zauważa. Podobne nadzieje wyraża też Marta. – Chciałabym, aby w ocenie mojej pracy większą rolę odgrywał obiektywizm, by liczył się profesjonalizm, zaangażowanie i dobre wykonywanie zadań, a nie kierowanie się układami i tym, kto z kim jada lunch – podsumowuje. Inni pracownicy wielkich korporacji mają bardziej prozaiczne zastrzeżenia. – W każdy poniedziałek wykładane są u nas owoce: jabłka, pomarańcze, banany – opowiada Michał, nowy pracownik dużej firmy finansowej, jednej z liderów branży outsourcingowej. – Moim zdaniem powinno być zdecydowanie więcej bananów – znikają zbyt szybko i nigdy nie załapuję się na nie – żali się całkiem poważnie.

UDOSKONALAMY SZEFA

Człowiek ze swej natury nie lubi być kierowany przez innych, dlatego odpowiednie podejście menedżera do swoich podwładnych jest kluczowym elementem mającym wpływ na jakość naszej pracy. Niewielu może powiedzieć, że ich przełożony to „szef idealny”, odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. – W zachowaniu swojego bezpośredniego przełożonego zmieniłbym sposób informowania o wielu sprawach – ocenia Tomek. – Chciałbym, aby nie bał się wprost przekazać pracownikowi, że to nie jego decyzja, tylko jego zwierzchników. Jeżeli zdarza się taka sytuacja, że nie może nic zmienić, nie ma na to wpływu, nie powinien bać się powiedzieć o tym podwładnemu – uważa Tomek. Na błędy w komunikacji wskazuje też Michał (pracujący w dużej firmie finansowej). – Moja szefowa, kiedy jest pod presją czasu, ma tendencję do budowania bardzo rozbudowanych, rozwlekłych wypowiedzi, co jest trochę męczące – zauważa. – Muszę jednak przyznać, że mimo to i tak się nie powtarza. Szacunek! – dodaje z uśmiechem. Pracownicy często narzekają na nienajlepsze relacje między kierownikiem a podwładnymi. – U swojego szefa chciałbym zobaczyć bardziej ludzkie podejście do pracowników – zauważa Adam. – Nie na zasadzie szef-podwładny, tylko człowiek-człowiek – tłumaczy. Na ten sam problem zwraca uwagę Piotr (pracownik mediów). – Szef powinien być bardziej wyrozumiały, nie zwracać mi uwagi na każdą błahostkę, którą zrobiłem inaczej, niż on tego oczekiwał – stwierdza. – Fajnie byłoby też, gdyby od czasu do czasu zapytał, co u mnie słychać, porozmawiał na jakiś temat niezwiązany z pracą, próbował mnie lepiej poznać. Niestety większość osób w firmie jest bardzo zamknięta. Jedynie ci, którzy wychodzą wspólnie na papierosa, więcej ze sobą rozmawiają – podsumowuje Piotr. Dawid (pracownik dużej firmy konsultingowej) dodaje kolejną rzecz. -Szef powinien bardziej szanować pracownika, jego czas, życie osobiste. Nie ma z tym nic wspólnego wezwanie go w dzień wolny na dwie godziny, by wykonał określony projekt – podkreśla.

NA KOLEGÓW Z PRACY NIE NARZEKAMY

Większość osób jest zadowolona z relacji panujących w zespole. – To element, na który nie mogę narzekać. Raczej nie zmieniałbym tu nic – mówi Adam. – Relacje w zespole są bardzo przyjazne, luźne, wszyscy są ze sobą na „ty”, co znacznie ułatwia komunikację w pracy – wtóruje mu Dawid. – Kultura organizacyjna w naszej firmie jest na wysokim poziomie, dzięki czemu relacje w zespole są jak najbardziej w porządku – ocenia Łukasz z firmy doradczej. Pierwsze dobre wrażenia ma również Michał zatrudniony u jednego z liderów branży outsourcingowej. – Pracuję od niedawna, więc nie mogę mówić o zażyłych relacjach z resztą zespołu. Jednak ludzie są uprzejmi, zawsze mogę liczyć na ich pomoc, mimo że sami ciężko pracują – opowiada. – Myślę, że jest dobrze. Chyba nikt nie przychodzi do pracy, żeby odnaleźć tam przyjaciół na całe życie? – pyta retorycznie. – Przynajmniej ja nie przychodziłem z takim nastawieniem – kończy z uśmiechem. Ale nie każdy ma przyjemność pracować w takiej atmosferze. Przyjazne stosunki ustąpiły miejsca nieustającym insynuacjom w miejscu pracy Tomka. – Relacje w naszym zespole byłyby z pewnością zupełnie inne, gdyby nie ciągłe domysły, kto ile zarabia i czy dostanie awans. Najlepiej byłoby, gdyby udało się nam odciąć od tego tematu, ale niestety to tylko moje pobożne życzenia – relacjonuje sytuację i proponuje pewne rozwiązanie. – Być może problem rozwiązałoby wprowadzenie małej listy płac, gdzie na zasadzie przedziałów byłoby określone, ile zarabia się na danym stanowisku, a ponadto, jaki odsetek ma szansę na awans i jakie są ograniczenia budżetowe – zastanawia się.

WIĘCEJ AUTOMATÓW CZY ZIELENI?

Bez wątpienia to, w jakich warunkach pracujemy, ma wpływ na naszą efektywność. – Nasze stanowiska znajdują się w tzw. open space, dlatego każdy może podejrzeć, czym się zajmujemy. Czasami może to być stresujące. Dlatego wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybyśmy mieli nieco więcej prywatności – mówi Piotr, zatrudniony w korporacji medialnej. Z kolei Marcie marzy się ożywienie biura. – W przestrzeni biurowej brakuje mi zieleni. Praktycznie w ogóle nie ma kwiatów i innych roślin, a uważam, że wniosłyby sporo świeżości do naszego biura – przekonuje. Dawid (pracujący w jednej z firm z tzw. Wielkiej Czwórki) przyznaje, że przestrzeń biurowa często utrudnia mu wykonanie zleconych projektów. – Podłogi powinny być lepiej wygłuszone, a nie puste w środku. Gdy moje koleżanki chodzą obok mnie w butach na obcasach, nie dość, że cała podłoga się trzęsie, to jeszcze jest taki hałas, że zupełnie wybija mnie to z rytmu pracy – narzeka. – Poza tym drukarki powinny być zawsze sprawne, dostępne do szybkiego druku. To bardzo frustrujące, gdy potrzebuję szybko wydrukować dokumenty, a kartki utknęły w drukarce. Może należałoby nawet kogoś zatrudnić, by zajmował się tylko dbaniem o sprzęt – zapytuje całkiem poważnie.

HERBATA, KAWA I BANANY…

Spędzając wiele godzin w biurze, trzeba zrobić sobie przerwę na lunch, obiad i inne posiłki. Nie zawsze jest jednak miejsce, gdzie można się posilić w ciągu dnia pracy. – W samym biurowcu brakuje stołówki. Na szczęście to niewielka niedogodność, bo dużo lokali gastronomicznych znajduje się tuż obok mojego miejsca pracy – mówi Łukasz. Do niedawna większość pracowników mogła też liczyć na to, że podstawowe napoje zapewni im pracodawca. Ostatnio jednak sytuacja uległa zmianie. – W firmie wprowadzono dziwne oszczędności, rezygnując z zapewnienia pracownikom kawy, herbaty, naczyń, czy sztućców. Dało się też zauważyć, że jakość wody jest gorsza, bo zamawia się ją u innego dostawcy. Takie działania bardzo negatywnie odbijają się na postrzeganiu firmy przez jej pracowników – mówi Tomek, z którym zgadza się również Adam i dodaje, że chętnie skorzystałby z dodatkowych profitów, np. kart benefit. – Powinniśmy mieć też większy wybór spektakli w teatrze i innych świadczeń – kończy. Jak widać, jest wiele aspektów, które zdaniem pracowników należałoby zmienić na lepsze. Każdemu marzą się komfortowe warunki pracy, przyjazny szef i wspaniałe relacje w zespole. No i banany. Zdecydowanie więcej bananów.

Imiona naszych rozmówców zostały zmienione.

Tekst: Paweł Kubik