Tradycyjna moda regionalna często inspiruje projektantów. Kunszt polega na przekuciu takiej inspiracji w całość, która jest czymś więcej niż etnicznym kostiumem. Określenie la belleza, czyli hiszpańska piękność, ma w sobie tyleż metafizyki co zwykłości dnia codziennego. Kuba – bo nią są inspirowane najświeższe zdjęcia Mateusza Szeligi – przedstawiające kolekcję projektantki Patrycji Segedyn, jest wdzięczną i trudną modelką zarazem. Kusi feerią barw i słodyczą południowego słońca, ale czy pozwoli zdobyć się na oryginalność, czy okaże się jak pamiątka ze straganu? To inspiracja taka jak Paryż lub Wenecja, o której już wszystko zostało powiedziane. Ale coś jednak sprawia, że najlepsi potrafią wykrzesać z niej to, co tak przyciąga
Kolekcja i stylizacja: Patrycja Segedyn Zdjęcia: Mateusz Szeliga Modelka: Ewa Dudała
Wywiad z projektantką Patrycją Segedyn
Jak zaprojektować rzeczy barwne i egzotyczne, ale bez barokowego nadmiaru i przesady?
Szczerze, gdyby ktoś rok temu powiedział, że tak będzie wyglądać ten projekt, to bym nie uwierzyła. Pierwotna koncepcja bardzo ewoluowała na przestrzeni tych wszystkich miesięcy pracy. Miałam pewną wizję w głowie, którą chciałam zrealizować, zależało mi, aby kolekcja była autentyczna i rzeczywiście oddawała klimat Kuby. Od początku wiedziałam, że będzie to kolekcja pełna kolorów, wzorów, jednak jest ostateczny wygląd do samego końca nie był znany. Potrafiłam obudzić się w środku nocy z rozwiązaniem, nad którym głowiłam się od paru dni. Każda sylwetka to składowa wielu prób, błędów i – tak myślę – trafionych decyzji.
Jak przełożyłaś kubańskie inspiracje na konkret materiałów, wzorów i kolorów?
Niektóre materiały, które znajdują się w kolekcji nabyłam zupełnie spontanicznie. Zdarzyło się, że przypadkowo weszłam do sklepu i zobaczyłam piękny wzór kwiatów, który idealnie oddawał klimat Kuby. Jednak nie ze wszystkimi materiałami było tak łatwo. Szukałam bardzo długo, zamawiałam materiały z wielu zakątków świata, jak i poza nią. Na przykład zobaczyłam połączenie pastelowego różu i turkusu, który był moim ulubionym zestawieniem kolorów, jakie wykorzystywano do malowania elewacji na Kubie i wiedziałam, że musi znaleźć się w kolekcji. Viñales to miasto słynące z plantacji kawy i tytoniu. Jednym z najlepszych wspomnień z pobytu na wyspie są godzinne przejażdżki konne po kolorowych plantacjach. Kuba ma piękną roślinność. Dlatego właśnie w mojej kolekcji jest pełno kwiatowych wzorów, jak również – właśnie na cześć tego pięknego miejsca – jeden z projektów został uszyty przy użyciu tkaniny z printem ziarenek kawy.
Jakie miejsca, momenty i ludzie poznani na Kubie mieli wpływ na projekt?
Oczywiście piękne Kubanki w swoich tradycyjnych strojach – falbaniastych spódnicach, bufiastych bluzkach i ozdobnych chustach. W mojej kolekcji te elementy również się pojawiają. Także wieczorki salsy, z których słynie Kuba były idealnym źródłem inspiracji. Nocowanie u lokalnych mieszkańców pozwoliło jeszcze lepiej poznać zwyczaje, kulturę tego miejsca. Przed podróżą wiele osób ostrzegało mnie „uważaj, tam nie jest bezpiecznie”. Nigdzie nie poznałam tak życzliwych i pomocnych ludzi, jak tam. Bardzo utkwiła mi w pamięci jedna z rozmów z młodym mieszkańcem Trinidad. Moją uwagę zwrócił jego tatuaż – samolot. Zapytałam, czemu akurat samolot. Powiedział, że to jego marzenie, móc polecieć gdziekolwiek i zobaczyć coś, poza Kubą, zobaczyć jak wygląda inny świat, lecz nie wie czy kiedykolwiek będzie mógł opuścić kraj. Uświadomiłam sobie, jak wielkie mam szczęście w życiu i ile możliwości, których nikt i nic nie blokuje. Te wszystkie wspomnienia towarzyszyły mi podczas pracy nad kolekcją i naprawdę stanowiły dużą motywację.
Jak są ubrani ludzie na Kubie – kobiety i mężczyźni – czy to żywy skansen? A może moda, muzyka i taniec to jedyna przestrzeń ich wolności?
Totalna różnorodność. Tradycyjne elementy stroju są widoczne na ulicach każdego dnia – guayabera – męska letnia koszula z charakterystycznymi pionowymi pasami z przodu i z tyłu, oczywiście falbaniaste wzorzyste bluzki i spódnice. Ponadto, co jakiś czas spotkasz osoby od stóp do głów ubrane na biało, poobwieszane masą koralików – są to wyznawcy Santorini. To, co mnie również urzekło to mundurki szkolne, zróżnicowane kolorystycznie w zależności od typu szkoły. Od kiedy Kubańczycy mają dostęp do Internetu są bardziej świadomi tego, co jest „modne”. Chłopcy często podwijają spodnie, aby odsłonić kostki, dziewczęta dopasowują bluzki w talii. Ponadto istnieje kult wielkiego logo. Duży znaczek Adidas, Nike, czy Puma to dla młodego Kubańczyka oznaka prestiżu.
Czy kubańska moda jest zrównoważona? Skoro remontują w nieskończoność auta, to może też reprezentują przeciwieństwo fast fashion?
Na Kubie nie znajdziesz galerii handlowej. Lokalni mieszkańcy zazwyczaj kupują ubrania na ulicznych straganach. Moją uwagę przykuła Clandestina. Jest to brand założony przez projektantów i artystów na Hawanie, który jest mocno zaangażowany w działania proekologiczne. W myśl zasady no waste nadają starym ubraniom drugie życie, jak również wykorzystują rzeczy codziennego użytku do tworzenia ubrań i akcesoriów. Uważam to za świetną inicjatywę i mam nadzieję, że za ich przykładem pójdą następni, w szczególności, że odpady stanowią na Kubie ogromny problem.
Gdzie uczyłaś się projektowania i jak oceniasz polską edukację w tej dziedzinie?
Studiowałam w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Uważam, że z polskich szkół wychodzą naprawdę uzdolnieni projektanci, co z resztą można zaobserwować po sukcesach, jakie osiągają na arenie międzynarodowej. Widziałam kolekcje dyplomowe moich koleżanek i kolegów i różnorodność jest naprawdę ogromna. Każdy mówi, że w modzie powstało już wszystko, kwestia nowego, świeżego podejścia do tematu. I tutaj projektanci mają pole do popisu. Na własnej skórze odczułam, jak wielki ogrom pracy trzeba włożyć, aby powstała kolekcja. W trakcie studiów mocno zwracano nam uwagę na pojęcie mody zrównoważonej. Wydaje mi się, że w Polsce coraz więcej marek kieruje się tą ideologią, jak również klienci przywiązują wagę do tego, gdzie i z czego powstały rzeczy. Jednak wiadomo – produkcja w Polsce to i wyższe koszty. I tu pojawia się bolączka projektanta, na końcową cenę projektu składa się wiele elementów, które w ostateczności dają sumę, którą klient częstokroć nie jest skłonny zapłacić. Bo przecież w sieciówkach zaraz zaczyna się okres wyprzedaży. Dlatego wiele nowych brandów szybko upada, lub starają się pozyskać odbiorców głównie za granicą.
Jak chcesz się rozwijać w projektowaniu mody?
Na pewno chciałabym zacząć od pracy dla działającej już na rynku marki, aby zdobyć doświadczenie i od podszewki poznać strukturę branży modowej. Już od dawna chodzą mi po głowie plany związane z własną marką i na pewno nie odejdę od tej wizji. Jednak nie zamierzam porywać się w nieznane, chcę żeby to było dojrzałe, przemyślane i podparte wieloma lekcjami, błędami, których po drodze na pewno nie zabraknie.