Jeśli wełna, sweter, dzierganie to słowa kojarzące się z czymś babcinym i przebrzmiałym, to nalepszy przykład, że jesteś w błędzie. Roboty Ręczne to nie tylko świetna propozycja na zimę, to opowieść o sukcesie. O tym, jak świat na nowo zakochał się w wełnie opowiada Marta Iwanina-Kochańska
Skąd pomysł na tego typu działalność – dlaczego akurat sklep z rzeczami robionymi na drutach?
Czasami wydaje mi się, jakby marka Roboty Ręczne istniała od zawsze. Od kiedy pamiętam babcia Krysia zaopatrywała mnie w wełniane skarpetki, zaś wszystkie szale i czapki w mojej szafie to dzieło mamy Marysi. Na studiach, to właśnie mama zaczęła dziergać mi swetry. Kilka prac zabrałam na studia do zimnej Finlandii, gdzie projekty bardzo się spodobały. Bez wahania wymyśliłam na zaliczenie projekt marki pod roboczą nazwą Baba Knitwear, co spodobało się profesorom. Zaprojektowałam identyfikację wizualną, layout strony, na zajęciach z fotografii zrobiłam pierwszą sesję, a na deser założyłam foto bloga.
Pierwsze projekty tworzyłam głównie dla znajomych, w przerwie pomiędzy projektami wnętrz – z wykształcenia jestem architektem. Po skończeniu studiów, wyjechałam na staż do studio Toma Dixona w Londynie, gdzie miałam okazję projektować nie tylko wnętrza dla księżnej Monako, czy meble i lampy, ale również butelkę perfum Lancome i wzory tkanin. Właśnie wtedy poczułam, że wszystkie dziedziny, z którymi miałam do tej pory do czynienia przenikają się w bardzo naturalny sposób – niezależnie, czy dotykałam mody, wnętrz, czy też produktów.
Podczas stażu zdobyłam dużo doświadczenia, nie tylko w projektowaniu, ale przede wszystkim miałam możliwość obserwowania jak prężnie rozwija się marka przy udziale ogromnej pasji i emocjonalnym zaangażowaniu jej właściciela. Rozmowa podsumowująca mój staż dodała mi skrzydeł. Zainspirowana słowami Toma, postanowiłam zaryzykować i otworzyć własną markę w Polsce.
Po powrocie, okazało się, że mój wcześniejszy pomysł w kraju żył już swoim życiem. Bloga odwiedzały setki osób z całego świata. Kilka zagranicznych publikacji bardzo prestiżowych portali samoistnie zadecydowało o mojej przyszłości 🙂 Tak właśnie, przy rekomendacji portali takich jak Thecoolhunter.net, magazynu Nylon, The Daily New York, Highsnobette.com i wielu innych podjęłam decyzję o stworzeniu marki Roboty Ręczne, łączącej rodzinne tradycje ze współczesnym wzornictwem.
Strona internetowa ze sklepem powstała, naturalnie, w odpowiedzi na rosnące zainteresowanie RR.
Wyraźnie da się zauważyć trend na noszenie ubrań i dodatków wykonanych na drutach – czy przekłada się to na Państwa klientów – czy są to w większości osoby młode, śledzące trendy, czy nie ma takiej reguły?
Oczywiście. Naszymi klientami są osoby młode (przez co rozumiem także młodość ducha), z wyższym wykształceniem, wiedzące czego oczekują od życia. To ludzie interesujący się modą, ceniący unikatowe produkty i wysoką jakość. Większość z nich jest z nami od początku. Lubię mieć osobisty kontakt z klientem, dlatego też na każdą wiadomość staram się odpowiadać własnoręcznie. Mam wrażenie, że dzięki temu buduje się między nami niezwykła więź. Chciałabym sprawić, aby każdy zainteresowany Robotami Ręcznymi już na etapie korespondencji mógł poczuć się wyjątkowo. W końcu głównym założeniem filozofii mojej marki jest dbanie o detale.
Czy robienie na drutach to dobry sposób na relaks dla zabieganych, zestresowanych osób? Czy trudno jest się tej sztuki nauczyć?
Z mojego doświadczenia wynika, że dzierganie to jedna z najbardziej uspokajających i satysfakcjonujących czynności, jakie człowiek może sobie zapewnić przy minimalnym nakładzie środków finansowych (wystarczy stary spruty sweter). Podczas przekładania oczek – czyli wielokrotnego powtarzania tej samej czynności – nasz mózg generuje fale, które uspokajają ciało. Jednak uwaga! Stwierdziłyśmy uzależniający charakter tego hobby.
Podsumowując, to idealne zajęcie dla zapracowanych osób – na wieczory, w trakcie podróży, w poczekalni, czy u fryzjera. Bynajmniej, moja zapracowana mama zawsze znajdzie czas na druty.
Z Martą Iwaniną-Kochańską, założycielką firmy „Roboty Ręczne” Rozmawiały Justyna Zajdel oraz Patrycja Zych | Zdjęcia: Monika Witowska, modelka: Gia/Gagamodels, Wizaż: Anna Zieja.