W czasach, kiedy wszyscy kupują w internecie można nie doceniać roli punktów tradycyjnej sprzedaży detalicznej. Tymczasem znane marki systematycznie inwestują w butiki w prestiżowych lokalizacjach. Japoński ASICS niedawno otwarł swój ekskluzywny butik w Toronto na znanej handlowej ulicy Queen Street. Co daje własny butik i kiedy warto o nim pomyśleć.
Flagowy sklep to część kampanii
Sam dystrybutor butów ASICS w Kanadzie określa ten sklep jako 'flagowy’, czyli jest to bardziej showroom niż zwykły sklep. W modzie ostatecznie chodzi o fizyczny, dotykalny produkt. Nawet jeśli będziemy drukować odzież czy obuwie w 3D, to w kupowaniu mody butiki będą mieć ciągle dużą rolę. Największe marki otwierają sklepy, które same w sobie są wydarzeniami. Często projektowane przez znanych architektów, jak Prada Epicenter w Nowym Jorku. Są modnymi miejscami, galeriami sztuki i laboratoriami handlu, w których wypada, ale też zwyczajnie miło jest bywać. Jak mówi dystrybutor marki sklep jest fizyczną reprezentacją kampanii przypominającej podstawowe wartości marki ASICS. Założona w Japonii przez weterana wojennego skupia się w pierwszej kolejności na sporcie uprawianym w przestrzeni miejskiej. Nazwa to akronim łacińskiej sentencji 'Anima Sana In Corpore Sano’, czyli 'w zdrowym ciele zdrowy duch’.
Pozycja marki
Duże zainteresowanie mediów wzbudziło otwarcie sklepu polskiej marki Reserved przy londyńskiej Oxford Street. Jest to część budowania globalnej rozpoznawalności marki, gdyż najbardziej znane ulice handlowe są rodzajem galerii sław dla marek. Turystyka zakupowa sprawia, że marka ulokowana na prestiżowej ulicy jest widoczna i postrzegana jako światowa. Chyba najlepszym przykładem jest Supreme, który ma niewiele sklepów na całym świecie, ale wszystkie w kultowych miejscach. Dzięki temu – w połączeniu z obecnością w sieci oczywiście i współpracy z innymi znanymi markami – stał się marką o globalnej rozpoznawalności. Wydatki na czynsz w znanych miejscach, są tak na prawdę opłacalną wizerunkowo kampanią reklamową.
Miejsce spotkań
Ale jakie to ma znaczenie dla mniejszych, marek, których nie stać na znane ulice handlowe, gdzie czynsz jest absurdalnie wysoki? Otóż sklep to także miejsce spotkań społeczności skupionej wokół marki. A jak wiadomo z działań w blogosferze czy internecie w ogóle, społeczność to podstawa rozwoju każdego biznesu. Jeśli więc buduje się markę skierowaną do bardziej demokratycznej grupy docelowej niż klienci Prady, to trzeba znaleźć swoją 'high street’ bliżej grupy docelowej. Skate czy surfshopy otwierają się w miejscach związanych z kulturą uliczną, często nawet same tworzą takie miejsca w tańszych lokalizacjach. Wystarczy wspomnieć legendarny Zephyr Shop w Santa Monica, czy nawet polskie skateshopy, albo sklepy z modą autorską. Oczywiście, sklep stacjonarny to duże i systematycznie ponoszone koszty, ale także laboratorium budowy marki. Nie namawiamy, żeby od razu inwestować w jego otwarcie, ale warto przyglądać się ruchom większych marek w tej materii. Oni po coś to robią.