Skały, strome podjazdy, błoto, pomruk silników, zapierające dech w piersiach widoki, wolność, przygoda i doborowe towarzystwo. Tak smakuje prawdziwy off road!
Jesteśmy na terenie opuszczonego kamieniołomu w pobliżu Krakowa. Przed wjazdem czeka na nas pięć masywnych samochodów terenowych Land Rover Discovery.
PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY
Na miejscu jest już Michał „Packman”. Piotr „Kierownik” zjawia się po kilku minutach. Zaczynamy standardowo od teoretycznego szkolenia. Instruktorzy przekazują nam wiele ciekawych informacji na temat budowy samochodu, zasad działania poszczególnych mechanizmów, bezpiecznej jazdy oraz technik pokonywania wzniesień i zjazdów. Nie może też zabraknąć kilku słów o roli sprzętu off-roadowego: wyciągarek, podnośników i innych narzędzi, które mogą przydać się w terenie. Po nabyciu niezbędnej wiedzy teoretycznej czas wykorzystać ją w praktyce. Pakujemy się do wozów i ruszamy w teren. Nigdy wcześniej nie prowadziłem podobnego samochodu, więc miałem pewne obawy. – Mam jechać sam? – zdziwiłem się. – Na pewno sobie poradzisz – wskakuj! – odparł instruktor, nie pozostawiając mi wyboru. Sprawiał przy tym wrażenie, że jest pewien tego, co mówi. Pokornie wsiadam do samochodu, reguluję fotel, zapinam pasy i przekręcam kluczyk w stacyjce. Słyszę głośny warkot silnika. Pod maską kryje się na pewno mocny sprzęt.
STRACH MA WIELKIE OCZY
Ruszamy. Najpierw spokojnie, po płaskim terenie, z dobrze zaznaczoną ścieżką jazdy. W tle widzę jednak pierwsze wzniesienia. – Nie, nie zjadę z tak stromej górki – mniej więcej takie myśli pętają się po mojej głowie. Patrząc na auta moich towarzyszy, którzy jadą przede mną, tylko utwierdzam się w tym przekonaniu. Obserwując wszystko z zewnątrz, wygląda to znacznie gorzej, niż gdy samemu prowadzi się samochód. Wygina się on i przechyla tak, że ma się wrażenie, jakby zaraz miał się przewrócić. Na szczęście nie jest to jednak takie łatwe. – Dotychczas tylko kilka razy zdarzyło nam się, aby ktoś przewrócił samochód. Trzeba się nieźle postarać, żeby tego dokonać – przypominam sobie słowa Packmana sprzed kilku minut. – Można powiedzieć, że to bardzo bezpieczny sport. W ciągu naszej przygody z off roadem obyło się bez poważniejszych wypadków – opowiadał Kierownik. Przez krótkofalówkę dostaję wskazówki od instruktorów, jak pokonać pierwszy spad. Udało się! Wcale nie było to takie straszne, jak się wydawało na pierwszy rzut oka. Później miało się okazać, że było to jedno z łatwiejszych zadań podczas dzisiejszej przeprawy. Nic w tym dziwnego, bo szkolenie odbywało się na trudnym, wymagającym terenie, oddającym specyfikę jazdy w warunkach górskich. A instruktorzy zawsze starają się szukać nowych tras. – Uczestnicy od razu by wyczuli, że prowadzimy ich po sprawdzonym terenie. Ponieważ zaczynaliśmy od crossowych motocykli, mamy tę przewagę, że rzeczywiście zjeździliśmy wiele tras – wyjaśnia Piotr „Kierownik”.
KOBIETY RADZĄ SOBIE LEPIEJ
Z każdą chwilą za kierownicą czuję się coraz pewniej. Poziom trudności pokonywanych wjazdów i zjazdów również stopniowo się zwiększa. Przed jednym z nich instruktorzy przestrzegają, aby pokonać go bardzo powoli i uważnie. Jeden zły ruch może przewrócić samochód. – Stój! – przez radio w moim samochodzie słyszę w ostatniej chwili głos Kierownika. Niewiele brakowało, a byłoby bardzo źle. – Wycofaj i najedź jeszcze raz, tak abyś nie musiał skręcać kierownicą podczas zjazdu – dostaję instrukcje. Stosuję się do nich i po chwili już bez żadnych problemów melduję się na dole. Firma AdventureTour udowadnia, że naprawdę każdy może usiąść za kierownicą jednego z ich land roverów i spróbować swoich sił w prawdziwym off roadzie. Jazda terenowa nie jest zajęciem tylko dla mężczyzn. Jak szacuje Piotr „Kierownik”, prawie połowa uczestników szkoleń to kobiety. Chwali je, że często radzą sobie lepiej od mężczyzn. Pewnie dlatego, że są bardziej uważne i precyzyjne. A my zaliczamy jeszcze kilka wzniesień i wracamy do punktu wyjścia. Półtorej godziny jazdy minęło bardzo szybko. Wszyscy są bardzo zadowoleni i podekscytowani. Zgodnie przyznają, że kierowanie samochodem terenowym dostarczyło im wiele frajdy. By przeżyć podobną przygodę, wystarczy zgłosić się do Adventour Tour na szkolenie. Może być ono pierwszym krokiem w przygodzie z off roadem w ekstremalnych warunkach. Ekipa kilka razy w roku organizuje międzynarodowe wyprawy. Byli już m.in. w Maroku, Gruzji, Albanii, Bośni i Hercegowinie, podróżowali też po Karpatach – Rumunii i Ukrainie. Takie wyjazdy są atrakcją dla osób, które poszukują ciekawych oraz aktywnych form spędzania wolnego czasu, alternatywy dla wakacji spędzonych pod hasłem „leżenie do góry brzuchem” w obleganych kurortach. Podczas wypraw off-roadowych człowiek i maszyna stają w szranki z siłami natury. Zmagania z kolejnym odcinkiem drogi są wyzwaniem rzucanym nie tylko czasowi i przestrzeni, ale i samemu sobie.
SPOSÓB NA TEAM BUILDING
Off road może być również niekonwencjonalnym pomysłem na team building, wyjazd integracyjny, czy imprezę firmową. Wspólne przeżywanie ekstremalnych emocji cementuje zespół i zacieśnia więzi między pracownikami. Forma wyjazdu pozwala doświadczyć emocji, znanych dotąd jedynie kierowcom terenowych samochodów rajdowych. Oferta opiera się na scenariuszu rajdu na czas i orientację, na zdobywaniu kolejnych punktów kontrolnych według specjalnie przygotowanej mapy (roadbooka). Zadaniem uczestników jest pokonanie trasy przy pomocy metromierza samochodowego, odpowiedniej nawigacji i współpracy załogi. Istnieje również możliwość zorganizowania wyprawy kolumną, co zmienia charakter imprezy w przeprawowo-krajoznawczą. Stopień trudności i długość przejazdu zależą od indywidualnych wymogów i umiejętności uczestnika. Organizator gwarantuje kompleksową obsługę wypraw: zapewnia profesjonalnie przygotowane samochody, przewodnictwo oraz wsparcie techniczne. Uczestnicy poruszają się po szlaku wyznaczonym przez przewodnika, ale sami decydują o swojej jeździe. – Nasze samochody oddajemy do pełnej dyspozycji uczestników, dzięki czemu mogą oni doświadczyć prawdziwego off roadu, a nie jedynie jego namiastki z przewodnikiem-kierowcą – mówi Piotr „Kierownik”. Wszystko za relatywnie niską cenę. Po przeliczeniu jeden dzień to wydatek rzędu ok. 200 zł. Pełna współpraca techniczna, wzajemna pomoc, stała komunikacja, podejmowanie wspólnych decyzji, przygotowanie biwaków, wieczorne ogniska, podczas których uczestnicy wymieniają się emocjonującymi doświadczeniami z całego dnia, to atuty takich wypraw.– Jest dla nas niezwykle istotne, by każdy uczestnik był częścią projektu, miał wpływ na formułę i przebieg wyprawy, by był kompanem podróży, a nie jedynie klientem – wyjaśnia Kierownik.
Z MIŁOŚCI DO OFF ROADU
To właśnie pasja i chęć przeżycia niezapomnianej przygody stworzyła AdventureTour. Kilku pasjonatów off roadu postanowiło przybliżyć tę nową formę turystyki szerszej rzeszy odbiorców. – Jesteśmy entuzjastami motocykli i samochodów terenowych. Od zawsze poszukiwaliśmy nietypowych rozwiązań przemieszczania się, najlepiej poza utartymi szlakami, bez pomocy zewnętrznych organizatorów czy biur podróży. Takie bezkresne podróże dają niesamowitą wolność i satysfakcję. Sami decydujemy, gdzie jedziemy i kiedy się zatrzymujemy. Dzięki temu widzimy to, co chcemy zobaczyć, a nie to, co pokazuje nam organizator typowej wycieczki. Jest też coś dla właścicieli samochodów terenowych, niepotrafiących ich jeszcze w pełni okiełznać i tym samym wykorzystać wszystkich możliwości swoich pojazdów. AdventureTour oferuje przeprowadzenie szkolenia, a nawet możliwość dołączenia do wyprawy własnym samochodem. Trzeba jednak zauważyć, że większość obecnych na rynku samochodów, stylizowanych na terenowe, w rzeczywistości ma niewiele wspólnego z prawdziwymi pojazdami off-roadowymi. – Proces komercyjnego rozpowszechnienia się terenówek sprawił, że zatraciły one pierwotne przeznaczenie i charakter, czyli służenie w przeprawie przez trudno dostępne tereny. Lśniące SUV-y ładnie prezentują się na parkingach, ale nie posiadają takich parametrów, jak prawdziwe auta 4×4 – mówi Packman.
Udział w szkoleniu jazdy off roadowej niesie ze sobą tylko jedno niebezpieczeństwo – uzależnienia. Ryzyko zarażenia się pasją do wyzwalających adrenalinę pojazdów jest naprawdę wielkie!
Tekst: Paweł Kubik