Już od jakiegoś czasu trwa na całym świecie longboardowa rewolucja. dłuższa wersja deskorolki opanowała miejskie parki i chodniki. Longboarderów można spotkać także na serpentynach dróg w górach. Skąd ta popularność? Longboarding jest znacznie mniej hermetyczną dyscypliną, niż deskorolka, z której się wywodzi. Pozwala sprawnie poruszać się po mieście, a jazdę potrafi opanować każdy.
Razem z N1 Boards, nową polską marką longboardową, postanowiliśmy przekonać Was, że długa deska to nie tylko sport, ale także sposób na odkrywanie Waszego miasta, czy też pobudzenie kreatywności w biurze. Wygodny i stabilny longboard formatu cruiser spokojnie nadaje się na miejski środek transportu. Jest alternatywą dla samochodu, gdyż pozwala uniknąć korków, jak i dla roweru, gdyż możecie zabrać go ze sobą do biura. W niektórych biurowcach pracodawcy zapewniają hulajnogi do pokonywania długich korytarzy, ale można to zrobić z większą gracją na longboardzie, który stoi koło Waszego biurka. W przerwie na lunch deska pozwoli trochę poruszać się na świeżym powietrzu. Jeśli w Waszym ulubionym parku zabraknie wolnych ławek, spokojnie możecie też na niej usiąść. Aby nie pozostać gołosłownymi, przetestowaliśmy wszystkie opisane zastosowania longboardów w przestrzeni biurowej oraz miejskiej.
Dlaczego longboardy?
Zawsze chciałem pojechać do Australii. Znalazłem pretekst, jakim były studia MBA na Univerity of Wollongong. Potem rzuciłem te studia, i zająłem się własną działalnością. Poszukując inspiracji na ciekawy produkt z antypodów, który można by wprowadzić do Polski, trafiłem na longboardy. Byłem wtedy laikiem w temacie, na mój pierwszy longboard wybrałem najkrótszą deskę w ofercie. Jak się okazało jedną trudniejszych w opanowaniu. Jak prawdziwy Polak zaczyna od trudnych rzeczy. Mimo wszystko spodobała mi się ta dyscyplina. Zrozumiałem, że znowu mogę jeździć na deskorolce i cieszyć się nią tak jak w dzieciństwie. Dlatego właśnie chciałem podzielić się tą frajdą z ludźmi w kraju nad Wisłą.
Jak przeszedłeś od jazdy do biznesu?
Zwyczajnie. Znalazłem kontakt do producenta mojej pierwszej deski, gdyż jakość i cena tego produktu spełniły moje oczekiwania. Zamówiłem pierwszą niewielką liczbę, którą wysłałem do kolegi w Polsce, aby przetestować rynek. Produkt spotkał się z zainteresowaniem klientów. Zaproponowałem producentowi, wtedy jeszcze lokalnej australijskiej marki, wprowadzenie jego produktów na rynek polski. Dobiliśmy targu i wkrótce do kraju trafiła pierwsza duża partia desek.
Co okazało się największym wyzwaniem?
Pogodzenie pracy na etacie z prowadzeniem własnej firmy. Tych rzeczy nie da się na dłuższą metę robić naraz. Jeśli ktoś uważa, że będzie dzielił pracę z prowadzeniem działalności to się myli. Zawsze któraś z tych rzeczy będzie cierpieć. Jeśli chodzi o sam biznes to na pewno dużym wyzwaniem w działalności handlowej jest pozyskanie odbiorców hurtowych.
A co daje najwięcej satysfakcji?
Zbudowanie świadomości marki od zera. Kiedy podczas zawodów, w których bierzemy udział, podchodzą do nas nieznajomi ludzie i bez problemu rozpoznają naszą markę i produkty.
Własną działalność zaczyna wielu, ale jak ją rozwijać?
Korzystając z doświadczeń z pierwszą marką, wprowadziliśmy na rynek kolejne, również z Australii. Mimo, że mieliśmy już wcześniej nawiązane kontakty i tak trzeba było kolejny raz fizycznie tam pojechać. Kontakt mailowy jest dobry do rozpoczęcia rozmów, ale biznes wymaga osobistego zaangażowania. Tak samo jak pierwszy produkt, kolejne też wybraliśmy po samodzielnie przeprowadzonych testach.
W końcu poczuliście, że brakuje Wam deski w pełni dopasowanej do Waszych potrzeb i postała własna marka N1 Boards?
Tak. To była naturalna kolej rzeczy w przedsięwzięciu nastawionym na rozwój. Mając doświadczenie, kontakty i zespół, grzechem byłoby nie stworzenie własnego produktu.
Z Kamilem Sędzimirem rozmawiał: Szymon Wachal, zdjęcia: Mateusz Szeliga, Modelki: Magdalena Dubiel, Basia Erling, Anita Okienko, N1 Boards Team, miejsce: Business Link Kraków.
Więcej informacji o projekcie: www.facebook.com/N1Boards