Kitesurfing po prostu stał się modny, dlatego coraz częściej widzimy go w telewizji, czytamy o nim w gazetach i słyszymy o nim w radiu. Siedząc w klimatycznej kaszubskiej kawiarni, zaczynamy rozmowę z Martyną Konkel, uczestniczką Ford Kite Cup o tym jak od pierwszych kroków z kitem dojść do udziału w zawodach
Martyna, opowiedz o jakiejś tragedii, to się najlepiej sprzedaje!
W ciągu roku dużo chodziłam do Jump City – park trampolin, w którym chciałam potrenować ewolucje na sucho, po kilku saltach w przód i w tył, stwierdziłam, że zostanę mistrzem fiflaka i w połowie czegoś co miało to przypominać spanikowałam i moja kostka wygięła się i obróciła się o 180 stopni z dociążeniem jej całym moim ciężarem ciała… Tak skutecznie wykluczyłam się z przygotowań do sezonu na pięć miesięcy…“
A teraz same pozytywy. Słyszałam, że nie potrafiłaś jeszcze robić zwrotów, a już zaczęłaś kręcić backrolle. Kiedy zaczęłaś pływać i jak to się zaczęło?
Tak rzeczywiście było, a zaczęło się pod koniec sierpnia 2013 roku w pewnej szkółce w Jastarni, gdy na windsurfingu było za mało pracy i chciałam alternatywy. Na początku bałam się ruszyć latawcem, a po kilku godzinach z pomocą kolegów kitesurferów już ostrzyłam. Aczkolwiek nadal jakoś nie jarał mnie ten sport… Zmieniło się po pierwszym railey. Po 10 sesjach pierwszy raz pływałam na morzu, totalny hardcore i chaos. Bałtyk jest bardzo wymagający, to szkoła życia. Wkurzałam się na linki, wszystko się plątało, pompowanie latawca to koszmar. Byłam przyzwyczajona do windsurfingu – to takluje się raz na sezon!
Jak pozyskujesz środki na pływanie? Kitesurfing jest drogim sportem.
Rzeczywiście jest dosyć kosztowny, ale dzięki pracy instruktorskiej, którą wykonuję już sześć lat w sezonie letnim jestem w stanie odłożyć na sprzęt czy wyjazd. Ogromną rolę w tej kwestii odegrała najlepsza szkółka na półwyspie Boardrockerz i super ekipa ze sklepu Surfcenter, którzy sponsorują mi latawce, deskę i osprzęt. Pływam na latawcach Slingshot. Współpracuję z nimi od ubiegłego roku. W tym sezonie dostałam cztery latawce 13, 11, 9, 7 Fuel, dzięki czemu moge pływać w każdych warunkach.
Co widzisz w kitesurfingu, dlaczego kontynuujesz pływanie?
Wolność. Kto pływa ten wie o czym mówię… Gdy przepływam po bezkresnej wodzie czując wiatr i pęd powietrza, a dookoła widzę drzewa czy plaże to czuję sie jak najszczęśliwszy człowiek na globie. To takie zjednoczenie z naturą. No i oczywiście triki! Tak, triki lubię najbardziej, najlepiej te najtrudniejsze, w szczególności takie, gdzie muszę przekładać bar za plecami! Natomiast przy pierwszych skomplikowanych trikach piłam wodę z zatoki nosem i uderzałam twarzą w taflę wody. Wszystko to nie zniechęciło mnie w żadnym stopniu do zaprzestania tego sportu, który rewolucyjnie zmienia moje życie na lepsze!
Czy masz kitesurfingowego guru?
Inspiruję się wieloma osobami, głównie pro dziewczynami. Osobami, które pływają ze mną oraz takimi które tylko oglądam na filmach. Raczej nie jestem wpatrzona w jeden punkt, tylko czerpię radość z samej siebie. Staram sie być sobą, jestem indywidualistką, szukam inspiracji, ale pracuję nad swoim własnym stylem.
Co masz w głowie w trakcie heatów na zawodach? Gdy startujesz, kiedy przegrywasz/wygrywasz?
Wizję najlepszego przejazdu jaki mogłabym mieć. To mnie determinuje. A na twarzy mam wymalowane takie skupienie, że znajomi mnie czasem nie poznają. W trakcie heatu nie skupiam się za bardzo nad tym czy prowadzę czy nie, zajmuję się wtedy jedynie sobą. Startowałam dopiero na czterech rundach Ford Kite Cup, także dopiero nabieram w tym doświadczenia. Na pierwszych zawodach byłam sama, nie do końca rozumiałam sygnalizację, za dużo czynników rozpraszających. Nie poszło zbyt dobrze. Najtrudniejsze warunki były w Łebie, wtedy poszło mi najlepiej, bo zajęłam trzecie miejsce na rundzie Pucharu Polski. Świetnie radzę sobie, gdy jestem przeżaglowana. W końcu wychowałam sie nad morzem…
Jakie są Twoje marzenia, co planujesz robić za 10 lat?
Marzenia są ogromne, a zawsze wszystkim mówię, że jeśli czegoś naprawdę bardzo chcę to to w końcu przyjdzie. Za 10 lat widzę siebie na jednej z egzotycznych wysp np. na Mauritiusie czy Zanzibarze z latawcem w dłoni i ciesząc się tym, co osiągnęłam przez minione 10 lat. W ciągu roku akademickiego zajmuję się marketingiem, ale na pierwszym miejscu stawiam kite’a. Chciałabym to połączyć. Mam nadzieję, że pomoże mi to w moim rozwoju. Ogromnie marzę w głębi serca o tytule mistrzyni świata.
Jaka była najlepsza kitesurfingowa rada i od kogo ją dostałaś?
Rad było wiele… Dużo doradził mi fantastyczny team Fizjomed-spa, dzięki któremu wiem jak fizycznie się przygotować do wszystkiego i jak zregenerować, gdyż wielokrotnie składali mnie po kontuzjach. „Lepiej wyjść na za duży wiatr, niż na małym i rzeźbić…“ – słowa kolegi, który stawiał ze mną pierwsze kajtowe kroki, od tamtej pory przeważnie pływam na sporym powerze.
Jak wygląda damska scena kitesurfingowa w Polsce?
Robi się coraz tłoczniej, co było widać po tegorocznej frekwencji na zawodach Pucharu Polski. Nadal jest tak, że to faceci przodują w tym sporcie, aczkolwiek na wodzie widać coraz więcej odważnych dziewczyn, które kitesurfują amatorsko. Jestem świeża w ekipie zawodniczek, na razie się wdrażam.
Jak sobie radzisz ze stresem? Wyglądasz na mega twardą laskę. Czy pływając na kite potrafisz się wyłączyć, po prostu ćwiczyć nowe triki?
Lubię rywalizację, ale jest to duże psychiczne obciążenie. W sumie to słabo sobie z tym radzę, mimo wieloletniego doświadczenia zawodniczki, gdyż zanim wkręciłam się w kite’a, trenowałam pływanie w płetwach przez 7 lat i siatkówkę przez 3 lata, ale zawsze jest tak, że wychodzę i daję sobie radę. A największą satysfakcję sprawia wylądowany nowy trik, więc ćwiczę cały czas. Bardzo dużo pomagają mi moi znajomi i przyjaciele. Wystarczy, że będą obok mnie, rozmawiając ze mną, czy pływając obok. Dużo lepiej się wtedy czuję.
Z Martyną Konkel rozmawiała Alina Trybus
Fot. akcja: Marcin Suwek Suwała; lifestyle: Agnieszka Leonkiewicz