Miło wiedzieć, że podobnie jak w windsurfingu, i w tej dziedzinie możemy pochwalić się nie lada sukcesami. Jest więc kolejny powód, aby w te wakacje wreszcie spróbować deski z latawcem
MŁODSZY BRAT WINDSURFINGU
Człowieka od wieków fascynuje latanie. W pewnym stopniu możliwość zrealizowania tego marzenia zapewnia kitesurfing. Jego ważną atrakcją są bowiem wysokie, wielometrowe skoki oraz możliwość wykonywania spektakularnych trików inspirowanych tymi z pozostałych sportów deskowych. A więc podstawowy element wyposażenia to oczywiście deska. Do tego potrzebujemy jeszcze latawca, by okiełznać siłę wiatru i jedziemy! Kitesurfing wydaje się młodszym bratem windsurfingu, gdyż obie dyscypliny uprawia się na wodzie, wykorzystując siłę wiatru. Jednak deska kajtowa praktycznie nie ma żadnej wyporności. Nie można więc na niej stanąć na powierzchni wody, jak to ma miejsce w przypadku większych desek windsurfingowych. Zupełnie inny jest też pędnik. W windsurfingu jest to połączony trwale z deską żagiel, podczas kiedy w kitesurfingu latawiec przypięty jest bezpośrednio do nas.
MIŁE POCZĄTKI
Chociaż kitesurfing pozornie wydaje się trudny, podstawy można opanować dość szybko. Już po kilku lekcjach pod okiem profesjonalnego instruktora będziemy pływać. Przy odrobinie talentu w niedługim czasie będziemy w stanie wzbić się nad poziom wody i sklecić pierwsze triki. Co ważne, to sport dla osób w niemal każdym wieku, i to zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Jedynym czynnikiem, który może nieco odstraszać, jest cena sprzętu. Nowy komplet to średnio wydatek ponad pięciu tysięcy złotych. Mimo to liczba osób uprawiających kitesurfing zwiększa się co roku. Zresztą to nie tylko sport, ale też sposób na aktywne spędzenie urlopu. By móc polatać, wcale nie trzeba wyjeżdżać do odległych krajów. Kitesurfing z powodzeniem można spróbować podczas wakacji nad Bałtykiem.
Najbardziej znaną miejscówką jest tradycyjnie Półwysep Helski z wieloma szkołami o uznanej renomie. Płytkie wody Zatoki Puckiej od lat wybaczają błędy początkujących amatorów sportów wodnych. Tylko z wiatrem bywa różnie, ale to już zmartwienie dla bardziej zaawansowanych.
SKACZ PO PUCHAR
Kitesurfing to sposób na aktywny wypoczynek, ale dla wielu osób to coś znacznie więcej. Rywalizacja sportowa, a nawet sposób na życie. Pierwsze mistrzostwa świata w kitesurfingu odbyły się w 1998 roku na Hawajach. W naszym kraju rywalizację rozpoczęto już kilka lat później. Inauguracyjne zawody o Puchar Polski rozegrano w 2004 roku. Ponieważ kitesurfing to młody sport, Polska od razu zdołała w nim wywalczyć uznane miejsce. Bez kompleksów rywalizujemy z najlepszymi i potrafimy wygrywać. Również z zawodnikami z krajów, w których warunki do uprawiania tego sportu są znacznie lepsze. Jedną z najbardziej utytułowanych polskich zawodników kitesurfingu jest pochodząca z Warszawy Karolina Winkowska. Swoją przygodę z kite rozpoczęła w 2004 roku. – Wtedy chodziłam jeszcze do szkoły, więc mogłam wyjeżdżać tylko w czasie ferii, świąt lub letnich wakacji. Kiedy skończyłam liceum, postanowiłam poświęcić się karierze prokitesurfera i rozpoczęłam studia na odległość. Od tego czasu mogę pływać praktycznie przez cały rok – mówiła w wywiadzie dla surfmag.pl.
Intensywny trening szybko przyniósł efekty. Warszawianka jest pięciokrotną mistrzynią Polski. Po raz pierwszy triumfowała w 2006 roku, by potem od 2008 roku nie schodzić z najwyższego stopnia podium. Na swoim koncie ma również dobre lokaty w zawodach rozgrywanych zagranicą. Za jej największy sukces należy uznać zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata w Brazylii w 2009 roku. Wyprzedziła wówczas Niemkę Susi Mai i wielokrotną mistrzynię świata Hiszpankę Giselę Pulido. Winkowska zdecydowanie górowała nad rywalkami, a zaprezentowany przez nią widowiskowy i dynamiczny styl przypadł do gustu sędziom i brazylijskiej publiczności, która entuzjastycznie reagowała na jej akrobacje. Rok później Polka rywalizując w konkurencji freestyle, zajmowała drugie miejsca w zawodach Pucharu Świata organizowanym przez PKRA: w tajlandzkim Hua Hin, na hiszpańskiej Fuerteventurze, podczas Mondial du Vent we francuskim Leucate oraz w czasie zawodów w Dakhli w Maroku. Długo była wiceliderką światowego rankingu. Ostatecznie w ciągu całej swojej dotychczasowej kariery, na koniec sezonu aż pięciokrotnie zajmowała trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Dobra forma polskiej zawodniczki nie uszła uwadze najbardziej cenionym w branży sponsorom. Winkowska jest twarzą grupy Forda, a ponadto współpracuje z markami Roxy, Burn Energy Drink, Slingshot oraz Vault Skate. Współpraca ze sponsorami to ważny element budowania sportowej kariery, gdyż tylko we współpracy z partnerami o ustalonej pozycji można poważnie myśleć o profesjonalnym treningu i osiąganiu wybitnych wyników. Warszawianka od 2010 roku próbuje swoich sił również w surfingu. I, jak sama przyznaje, wpadła w kolejne uzależnienie. W przyszłości zamierza się przerzucić na jeszcze inną dyscyplinę – wave. Polega on na surfowaniu z wykorzystaniem latawca do kite i deski do surfingu.
BYĆ JAK Z-BOYS
Surfing może być sposobem na życie i to nie tylko w Kalifornii. Oglądając filmy Janka Koryckiego, naprawdę ma się wrażenie, że chłopak urodził na Zachodnim Wybrzeżu, gdzieś w Santa Monica, gdzie jeździli legendarni surferzy i deskorolkowcy z teamu Z-Boys. Tymczasem to najprawdziwszy Warszawiak. I trzeba przyznać, że klimat jego filmów jest tylko dodatkiem do poziomu, jaki reprezentuje. Trudno znaleźć drugiego tak wszechstronnego ridera. Surfing, kitesurfing, deskorolka czy longboard? Bez najmniejszej przesady trzeba przyznać, że w każdej z tych dyscyplin radzi sobie lepiej niż większość zawodników jeżdżących dla największych marek. Chcielibyśmy jeździć z taką samą łatwością i frajdą! Korycki udowadnia, że Polacy wcale nie ustępują tym, którzy urodzili się nad oceanem. Janek, podobnie jak Karolina, rozpoczął przygodę z latawcem nad Zatoką Pucką w szkole Board & Kite, jednej z pierwszych w branży. Podobnie też świadomie kształtuje swoją sportową karierę. Tak jak Karolina, współpracuje z firmami zaangażowanymi w sport. Jeździ między innymi dla Quiksilvera i Burna. Współpracuje też z Akademią Koźmińskiego, która jako jedna z pierwszych polskich uczelni nie bała się zainwestować w młodego, utalentowanego sportowca. Może dzięki temu przykładowi sponsoring sportowy doczeka się większej ilości godzin w programach uczelni kształcących przyszłych menedżerów?
BLISKO CIEBIE
Ciekawych inicjatyw związanych z kite’em, nie trzeba wypatrywać tylko nad Bałtykiem, o odległych krajach nie wspominając. Czasem wystarczy rozejrzeć się dookoła, poszukać w najbliższym otoczeniu. Alternatywą dla jazdy nad wodą, może być snowkiting lub landkiting. Ten pierwszy to zimowa dyscyplina łącząca latawiec ze snowboardem lub nartami. Do jego uprawiania potrzebny jest wiatr oraz duża otwarta przestrzeń pokryta śniegiem lub lodem. Z kolei landkiting to dziedzina łącząca siłę pociągową wiatru generowaną przez latawiec z deską mountainbordową lub wózkiem buggy. Jest to sport, który można uprawiać praktycznie cały rok. Niezależnie od powierzchni, po której chcecie śmigać, konieczna jest jeszcze jedna rzecz. Profesjonalny instruktor. Lepiej od razu zacząć pod okiem profesjonalisty, gdyż nauka pójdzie szybciej. Poza tym próbując samemu, możecie wyrobić sobie złe nawyki, które później ciężko będzie zmienić. Wśród szkół warto szukać takiej, która ma licencjonowanych trenerów oraz dysponuje własnym, niezatłoczonym akwenem, np. Surfpoint na Półwyspie Helskim.
Okazuje się, że wcale nie trzeba urodzić się na Hawajach, by zostać dobrym surferem. Kitesurfing i wszelkie jego odmiany można uprawiać nawet w najbliższym otoczeniu, nie wyjeżdżając z miasta. Zatem nie macie już żadnej wymówki. Do zobaczenia na desce!
Tekst: Paweł Kubik