Wywiad z Kayah – gwiazdą koncertu Tribute to Amy Winehouse w Filharmonii Krakowskiej (23.05.2017) oraz Michałem Salamonem, producentem muzycznym tego widowiska
Dlaczego zdecydowała się Pani wziąć udział w projekcie Tribute to Amy Winehouse w Filharmonii Krakowskiej?
KAYAH: Chciałam wesprzeć wspaniałą inicjatywę młodych, fajnych, prężnie działających osób, które wpadły na pomysł tego koncertu. Aczkolwiek jak najbardziej nie bez znaczenia jest fakt, że koncert poświęcony jest twórczości Amy Winehouse. To był naprawdę wielki talent i cieszę się, że mimo tak krótkiego życia zostawiła po sobie tak wiele pięknych kompozycji.
Czy jest jakaś piosenka Amy Winehouse wyjątkowo bliska Pani sercu?
KAYAH: Chyba „Love is a losing game”. Porusza mnie do głębi.
Jak Pan myśli, z czego wynika fenomen Amy Winehouse?
MICHAŁ SALAMON: Amy Winehouse była artystką totalną. Jej muzyka, osobowość, wrażliwość, siła przekazu i magnetyzm głosu, który mocno koresponduje z legendarnymi czarnoskórymi ikonami wokalistyki jazzowej… wszystko to idealnie zgrane sprawiało, że przyciągała tłumy. Myślę jednak, że najważniejszym kluczem do zrozumienia fenomenu tej wokalistki jest jej „prawda” i szczerość. Amy chciała po prostu robić muzykę i śpiewać. Niezwykle emocjonalne i szalenie prywatne teksty, genialny głos, cierpienie, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, życiowy bałagan, toksyczna relacja z Blake’iem i z ojcem… to wszystko z jednej strony fascynowało ludzi, budziło sensację, a z drugiej przyciągało i tworzyło intymną więź artystka – odbiorcy. Amy była genialna. Złamał ją show biznes. Była nieprzystosowana. Nie chciała żyć w blasku fleszów, jako celebrytka. Całą sobą chciała po prostu śpiewać. Ogromnie żałuję tego talentu, Amy mogła nam dać jeszcze strasznie dużo.
Dla mnie, jako muzyka, w twórczości Amy Winehouse fascynujące jest też bardzo dużo elementów, które dotyczą samej warstwy muzycznej, konstrukcji formy. Tego jak te utwory zostały skomponowane, zagrane, w jakiej konwencji i stylistyce konsekwentnie utrzymane. Generalnie, jak dobrze zostały wyprodukowane. Londyn i Brytyjczycy nie bez przyczyny są w tym temacie w światowej czołówce.
Jak się Panu pracowało z młodymi wokalistkami, które wystąpią razem z Kayah i Panem podczas koncertu?
MICHAŁ SALAMON: Praca z 5 młodymi, ogromnie zdolnymi i charyzmatycznymi wokalistkami to była i nadal jest, bo jeszcze nie skończyły się próby [śmiech], prawdziwa przyjemność. Dziewczyny są bardzo otwarte, na pracę i dialog. Dużo dla mnie znaczy fakt, że mogę je dobrze poznać. Każda z artystek jest inna. Ewelina Przybyła, Joanna Azzja Mądry, Aicha Słoniec, Małgorzata Chruściel i Sandra Mika to wybuchowa mieszanka scenicznych osobowości, energii, wokali itd. W zestawieniu z repertuarem Amy w moich aranżacjach wypadają niesamowicie. A sama praca… mogę wyrażać się tylko w superlatywach. Każda z wokalistek to profesjonalistka. Wszystkie mają za sobą liczne koncerty, czy udziały w konkursach i programach typu talent show. Mam nadzieję, że to nie koniec mojej współpracy z nimi. Na pewno jeszcze spotkamy się zawodowo.
Pytania: Justyna Zajdel
Więcej informacji o wydarzeniu