Szukaj

Jak kot palił fajkę – wywiad z Karoliną Danek

Bajki mają w sobie ziarnko prawdy. Jeśli do tego są misternie i dowcipnie ilustrowane stają się balsamem dla ducha lepszym niż psychoanalityk. Dodajmy, że ich głównym bohaterem jest Kot i już wiadomo dlaczego internet pokochał prace Karoliny Danek, autorki bloga kotpalilfajke.blogspot.com

 

Twoje prace to nie tylko rysunek, klimat i kontekst budują oszczędnie lecz trafnie dobrane słowa. Czy to już komiks czy Twoja własna forma wyrazu?
Cykl „Opowiem ci bajkę, jak kot palił fajkę” powstawał z myślą, by tworzyć małe, krótkie formy komiksowe. Używałam komiksowych dymków, czasem kilku kadrów, okienek. Ale na przestrzeni niemal 3 lat działalności strony wiele się zmieniło. Zarówno sam bohater, jak i forma, a nawet kreska. Teraz nie lubię myśleć o „Opowiem ci bajkę…” jako o komiksie. Obecnie są to dla mnie ilustracje, gdzie treść występuje jako podpis. Być może za jakiś czas znowu się to zmieni i z ilustracji rysunki staną się czymś jeszcze innym. Cenię sobie te zmiany, ale czy jest to już moja własna forma wyrazu? Myślę, że przede mną jeszcze wiele poszukiwań, zanim odważyłabym się tak powiedzieć.
Czy grafika to Twój pomysł na życie i przyszłość, czy tylko odskocznia i dodatkowa zajawka?
Odskocznia to najtrafniejsze słowo. Kot pozwala mi złapać oddech, przyjrzeć się pewnym sprawom, lub sobie, z dystansu. Takie było z resztą założenie „Opowiem ci bajkę…”. Jak sama zaznaczałam na początku istnienia strony, miał to być „Kot, z którego nie należy brać przykładu”. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie bywa odskocznią. Czy jest to pomysł na przyszłość? Raczej nie na zawodową, ale przez duże grono odbiorców czuję się zobligowana, by pomysłu nie porzucać. Czasem muszę zrobić sobie od rysowania przerwę, czasem porzucam Kota na miesiąc czy dwa, ale wciąż czuję potrzebę, by Kota dalej prowadzić. Przez życie.
Jak wygląda praca nad projektem graficznym – od pomysłu, przez wykonanie, aż po gotowy efekt na papierze lub ekranie.
Pomysły czerpię z tego, co mnie otacza, co obserwuje w innych lub w sobie, jednak najczęściej bardzo mocno te sytuacje nadinterpretuję, wyolbrzymiam i zmieniam – dostosowuję je do charakteru strony. Wpaść na pomysł to dla mnie właściwie najtrudniejsza część. To jak poszukiwanie pretekstu, by zrobić rysunek. Ale gdy już wpadnę na pomysł, a więc znajdzie się pretekst, reszta nie sprawia problemów, bo zawsze bardziej interesowała mnie w rysowaniu forma niż treść. Do „Opowiem ci bajkę…” wybrałam pracochłonną metodę, rysunki wykonuję ręcznie długopisem, a że są dość misternie i gęsto rysowane, spędzam nad jednym nawet i kilka godzin. Ale jest to dla mnie wciąż bardziej relaksujące niż męczące, szczególnie, że miałam szczęście zgromadzić dużą grupę odbiorców, która obserwuje efekt mojej pracy. A to bardzo motywuje. Nie każdy artysta może skonfrontować swoją sztukę przed tak dużą liczbą widzów. Bardzo doceniam fakt, że mam taką możliwość.
Czy rynek jest gotowy na dobrą grafikę – odbiorcy, aby ją zrozumieć, a zleceniodawcy, by za nią dobrze płacić?
Wydaje mi się, że tak, ale to wszystko na razie nie dotyczy bezpośrednio Kota. „Opowiem ci bajkę…” nie miał być w założeniu projektem komercyjnym. On miał być mój i dla mnie, a przy okazji dla grupy odbiorców, która zbierze się, lub nie. Ale abstrahując od Kota, sądzę, że rynek, odbiorcy i zleceniodawcy są coraz bardziej świadomi dobrej grafiki, ale wynika to tylko z moich pośrednich obserwacji, niż z doświadczenia.
Kiedy wiesz, że zrobiłaś coś naprawdę dobrego? Sama to czujesz, czy raczej polegasz na opinii innych?
Staram się polegać bardziej na sobie, niż na popularności, którą rysunek zyskuje wśród internetowej gawiedzi. Ale często to właśnie czytelnicy uświadamiają mi potencjał rysunku, którego wcześniej nie dostrzegałam. Zdarza się też, że publikuję rysunek, który w moim odczuciu jest strzałem w dziesiątkę, a wśród „widowni” zyskuje on mały odzew. Tworzy się zabawna relacja, bo mimo że staram się rysować zawsze dla siebie, to jednak jakaś cząstka mnie, stara się sprostać oczekiwaniom odbiorców. Ale tylko kiedy rysunek jest jeszcze na moim biurku i tylko dla mnie, wolny od lajków i udostępnień, wtedy mogę się naprawdę uczciwie zastanawiać nad tym, czy zrobiłam coś naprawdę dobrego czy nie.
Bardzo oszczędnie gospodarujesz kolorem, w większości Twoje prace są w skali szarości – czy nie korci Cię czasem poszaleć bardziej agresywną paletą?
Nauczyłam się już, że nie jestem kolorystką. Powstało parę prac z Kotem w kolorze, ale nie czuję ich tak jak tych czarno-białych. Czerń i biel pasują do Kota jak ulał, pasują też do mnie jak ulał i raczej tego nie będę zmieniać, chyba że wydarzy się coś niespodziewanego, ale póki co zostajemy z Kotem w tonacji szarości. Myślę, że Kotu do twarzy w czarno-białych barwach.
Polska ma doskonałe tradycje jeśli chodzi o ilustracje. Inspirujesz się konkretnymi twórcami, może jakiś artysta ma wśród Twoich inspiracji szczególne miejsce?
Wciąż się inspiruję i zachwycam począwszy od wielkich twórców, po znajomych z uczelni, z krakowskiej ASP. W „Opowiem ci bajkę…” nie miałam jednej konkretnej inspiracji, pewnie na ostateczny wygląd Kota wpłynęło po trochu wszystko co mnie w danym czasie inspirowało. Nie mogę się zdecydować kogo wymienić wśród artystów którzy mnie najbardziej inspirują, trudno mi ich wyselekcjonować. Wiem też, że za tydzień, miesiąc, będą to już zupełnie inni artyści.

Wydaje mi się że tak powinno być, należy poznawać jak najwięcej, zmieniać fascynacje, zachwycać się coraz nowszymi rzeczami, odkrywać coraz nowsze inspiracje. To pozwala mi uniknąć nudy w moim rysowaniu. I dostarcza wyzwań, a to cenię sobie najbardziej.

 
Rozmowa z redakcją Exclusivemag.pl, ilustracje Karolina Danek