Szukaj

Dziewczyna z jojo – Dawne zajawki wracają

Pamiętacie jojo? Tak to ta stara zabawka, z tymże teraz się z angielska pisze yoyo, jasne – wychodzi na jedno, tylko aktualnie ta zabawa nabrała poważnych wymiarów
Julia Gutowska na zawodach w Krakowie | fot. Raphael Nowakowski

W Krakowie w marcu 2015 r. odbyły się mistrzostwa Europy w jojo! Oto rozmowa z jedną z uczestniczek – dwudziestoletnią warszawianką Julią Gutowską, która zajęła I miejsce w konkurencji pań (women freestyle)

EXCLUSIVE: Zacznę oczywiście od gratulacji! Jak smakuje zwycięstwo w jojo? BTW: to twój dotychczasowy największy sukces? I co teraz – marzenie o wygraniu także z chłopakami, czyli całej imprezy?

Julia Gutowska: Każde zwycięstwo dobrze smakuje, to w jojo również. Mogę tylko dodać, że zwycięstwo na zawodach tej rangi po raz pierwszy organizowanych w Polsce jest na pewno wyjątkowe. Mam już na swoim koncie tytuł mistrzyni Europy z 2013 r. z Budapesztu i wicemistrzyni świata z zeszłorocznych zawodów w Pradze. Wygrywanie z chłopakami nie jest dla mnie jakoś szczególnie ważne, myślę, że teraz skupię się na tegorocznych mistrzostwach świata, które odbędą się w Tokio.

A jesteś zadowolona ze swego występu? Coś wyszło szczególnie dobrze, a może coś nie?

Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. Ze sceny zeszłam z kiepskim humorze, zrobiłam zdecydowanie za dużo błędów. Po obejrzeniu swojego występu na video trochę odetchnęłam, bo myślałam, że wyglądało to gorzej. Mimo wszystko mam nadzieję, że tak słaby freestyle zdarzył mi się pierwszy i ostatni raz.

Jestem pierwszy raz na zawodach w jojo. Z tego co zaobserwowałem, to jest to zajęcia raczej męskie. Co prawda są dziewczyny, ale chyba to dziewczyny e.. jojarzy (swoją drogą mówicie tak?), koleżanki czy rodzina…

Tak, nazywamy się yoyarzami, albo machaczami, bądź plejerami. Można odnieść takie wrażenie, bo dziewczyn jest znacznie mniej – na tych zawodach startuje tylko osiem na około 200, niemniej poziom dziewczyn jest coraz wyższy i niektóre z nas mogą nawet rywalizować z najlepszymi chłopakami.

Rozumiem. No to pytanie zasadnicze – dlaczego jojo? Jak to się zaczęło w twoim przypadku?

Myślę, że zaczęło się dość typowo – obejrzałam w internecie jakiś filmik, po czym kupiłam sobie najprostsze jojo, czyli takie dla początkujących. A potem oglądałam tutoriale, poznałam ludzi machających jojo i od nich zaczęłam się uczyć.

Masz jakieś machające koleżanki?

Tak, ale zdecydowana większość to koledzy.

Dlaczego? A co za tym idzie co ty i twoje koleżanki znajdujecie w jojo?

Zdecydowanie większość machaczy to mężczyźni. Tak jest chyba ze wszystkimi tego rodzaju zajawkami. Nie wiem dla czego, to chyba pytanie do tych dziewczyn, które nie mają takiej zajawki. Ja i moje koleżanki, znajdujemy w jojo to samo co nasi koledzy. To sposób na kreatywne spędzanie wolnego czasu i dobrą zabawę. Joyo mogę wziąć ze sobą wszędzie i bawić się nim kiedy tylko chce, to jest chyba najfajniejsze.

Jak długo dziennie ćwiczysz?

Różnie, przed zawodami to mogę powiedzieć, że prawie non-stop. Ale jeśli nie ma zawodów czy nie mam czasu, to mogę nawet miesiąc nie dotykać jojo.

Nie odczuwasz wtedy jego braku?

Jasne że odczuwam, ale mam inne zajęcia i obowiązki, nie zawsze mogę je pogodzić.

No właśnie miałem o to zapytać – co robisz poza machaniem jojo?

Studiuję na warszawski AWF-ie wychowanie fizyczne i gram w piłkę ręczną w klubie AZS AWF Warszawa w pierwszej lidze kobiet.

O! Czy jojo się jakoś łączy z twoimi studiami? Jojo to przecież też jakaś forma aktywności fizycznej.

Chyba raczej nie, ale jojo się w Polsce naprawdę prężnie rozwija, są ludzie, którzy robią szkółki jojo, więc mój kierunek studiów jakim jest wychowanie fizyczne, może mi pomóc, bo będę miała wykształcenie nauczyciela WF-u. Także może kiedyś uda mi się to jakoś połączyć. Poza tym uczenie jojo innych ludzi, zwłaszcza dzieci, jest bardzo interesujące i sprawia dużo radości.

Na tych zawodach (czyli Mistrzostwach Europy w Jojo – European Yoyo Championship 2015) była tylko jedna konkurencja – pokaz do wybranej muzyki oceniany przez jury. Od czego się zaczyna? Muzyki i pod to układ trików czy może inaczej?

Każdy zawodnik ma na pewno swój własny przepis na dobry freestyle. Co do mnie – zazwyczaj jest tak, że wybieram muzykę, która mi się podoba i wydaje mi się, że będę mogła ją w jakiś sposób wykorzystać, bo synchronizacja trików z muzyką jest bardzo ważna. Wcześniej wymyślone triki staram się sensownie umiejscowić w muzyce czasem trochę je modyfikując czy dobierając odpowiednie tempo machania. Bywa też tak, że utwór który wybraliśmy w jakiś sposób inspiruje mnie i wtedy wymyślam coś zupełnie nowego.

Od czego powinny zacząć osoby zainteresowane jojo?

Na pewno od kupienia jojo dla początkujących, nie takiego najlepszego, bo nim nie będzie w stanie nic zrobić i się zniechęci. Takim trzeba się nauczyć podstaw, z internetu lub od innych yoyarzy, a dopiero potem jeśli się zajawimy kupić lepsze.

Pasjonatów często się pyta czy ich pasja to sposób na życie, czy jakoś na nie wpływa, łączy się z tym filozofia itp. Jak byś to skomentowała odnośnie jojo?

W jojo nie ma jakiejś głębokiej filozofii, ale zdecydowanie wpływa ono na życie, przynajmniej tak jest w moim przypadku. Dzięki tej zajawce spotyka się wspaniałych ludzi z całego świata, odwiedza się niesamowite miejsca, poznaje obce języki i kultury.

Historia jojo sięga czasów starożytności, w czasach nam bliższych come back nastąpił w końcówce lat 20. XX wieku. Pierwsze zawody miały miejsce na początku lat 30. w Anglii, ale dopiero w 90. jojo zaczęło się na dobre rozkręcać. Dość powiedzieć że współcześnie to dyscyplina pełną gębą – i oczywiście siłą rzeczy biznes – popularne w Ameryce Północnej, Europie i Azji. Na najbliższe mistrzostwa świata („World Yo-Yo Contest”) w Tokio wybiera się także nasza ekipa, w tym Julia. Oby im się dobrze machało, bo tak zwą się po polsku to co robią.

Tekst: Łukasz Dziatkiewicz