Szukaj

Dobry duch polskich projektantów

Poznajemy kondycję i ambicje młodych polskich projektantów mody
Anna Maria Kwiatek, założycielka IDEA FIX | fot. Michał Czeluśniak

Rozmowa z Anną Kwiatek, założycielką IDEA FIX – konceptu skupiającego tylko polskich twórców

Idea Fix to projekt, który kojarzy się z niezależną modą i kreatywnością – jak się materializuje niesamowite pomysły?

Nowe firmy odzieżowe, które pojawiają się na rynku dzielą się na grono entuzjastów i osoby podchodzące do tematu perspektywicznie. Wielu początkującym projektantom brakuje przygotowania przedsiębiorczego. Dużo osób ma problem z wystawieniem faktury, nie zna się na podatkach, umowach – najchętniej zostawiliby zaprojektowane przez siebie rzeczy w sklepie i uciekli, nie biorąc nawet potwierdzenia. Boją się formalizowania działań. Część twórców ma dużą wizję i wspaniałą chęć tworzenia, ale brakuje im miejsca, które pomogłoby im właśnie w formalnościach.

Staramy się im pomagać, zajmujemy się marketingiem i umowami. Projektant nie musi się martwić, gdyż mamy proste zasady współpracy, jednakowe dla wszystkich, aby mogli się skupić na tworzeniu. Oczywiście zdarzają się marki, które mają cały plan sprzedażowy. Ale większość jednak po prostu ma wizję twórczą. Są u nas mali, niezależni projektanci, zwykle jednoosobowe działalności gospodarcze, zespoły złożone z kilku osób. Można powiedzieć, że stworzyliśmy mały, kreatywny inkubator. Mamy rozwiązania dla osób, które próbują projektować i wprowadzać na rynek swoje pomysły.

Tworzymy własne, różnorodne projekty i nie dostosowujemy ich, aby wpisać się w dostępne akurat ramy wsparcia instytucjonalnego. Często bardziej chodzi o komunikację z instytucjami samorządowymi np. sprawna współpraca ze służbami zarządzającymi ruchem czy łatwa dostępność przestrzeni publicznej przy organizacji wydarzeń. Ponadto ważne są zdrowe zasady dla funkcjonowania biznesu jako takiego, a nie specjalne protezy dedykowane akurat dla młodych przedsiębiorców. Sam początek działalności nie opierał się na tym, że ktoś będzie nas wspierał.

IDEA FIX to promowanie twórców, ale głównie dzięki sprzedawaniu ich produktów. To kreatywny biznes. Działamy na trzech najważniejszych polach. Po pierwsze kultura. Po drugie edukacja. Po trzecie biznes. Współorganizowaliśmy konferencję Przemysły Kreatywne, podczas której odbył się duży panel z ćwiczeniami z przedsiębiorczości. Chcemy pokazywać, jak młodzi ludzie mogą się ze swoich pomysłów sami utrzymywać. Wskazujemy, że małe, także kreatywne biznesy mają kolosalny wpływ na lokalny rynek i wnoszą dużą wartość do społeczeństwa. Tworzymy filmy i relacje z wydarzeń, produkujemy sesje zdjęciowe, udzielamy się medialnie, promujemy nasze wydarzenia w sieci. Dzięki temu projektanci korzystają indywidualnie, mogą rozwijać własne twórcze wizje. Nasza idea to nie tylko Koncept Sklep, ale „kombajn sprzedażowo-promocyjno-eventowy”.

Sam pomysł nie zamieni się w biznes, potrzebny jest kapitał. Jak radzą sobie z tym młodzi projektanci?

Polska to trudny rynek, ale połowa marek, z którymi współpracowaliśmy od 2009 roku nadal istnieje. Działamy od 5 lat i może od roku zarabiamy na siebie. Sama musiałam przetrwać ten czas, by móc powiedzieć, czy to ma sens. Jeśli ktoś planuje, że w ciągu roku zacznie zarabiać to prawdopodobnie jest w błędzie. Może się to oczywiście zdarzyć, ale zabierając się za cokolwiek oprócz pieniędzy na sam biznes trzeba mieć odłożone pieniądze na życie na minimum rok. W praktyce dopiero po 2-3 latach widać czy można liczyć na zwrot z inwestycji. Miałam szczęście, gdyż na co dzień prowadzę także działalności w kompletnie innej branży i to pozwoliło mi utrzymywać IDEA FIX. Polacy zaczęli interesować się poważniej polskimi twórcami od jakichś 2 lat. Mimo to nadal jest konieczna edukacja klienta. Trzeba pomóc ludziom przestawić się na myślenie, że warto kupować polskie, dobre, solidne i często unikatowe produkty, których ceny mamy takie jak w sieciówkach. Z sieciówkami nie możemy niestety konkurować m.in. budżetem marketingowym, który zyskują choćby dzięki superniskim kosztom produkcji. W tym kontekście jesteśmy jak ziarnko piasku na Saharze.

Moim marzeniem jest, aby polskie mikro i małe firmy zyskiwały ułatwienia w prowadzeniu działalności m.in. dzięki uproszczonemu systemowi rachunkowemu, ulgom np. w ZUS w przypadku braku bieżącego zysku w firmie, a nie np. na zasadach dotacji pieniężnych. Jestem zwolenniczką integracji, ale połowa firm, które znam, a które zostały otwarte dzięki wsparciu unijnemu, po dwóch latach została zawieszona lub zamknięta. Sama lata temu ubiegałam się o dotację na rozpoczęcie działalności. Były długie kursy, skomplikowany wniosek, a na koniec otrzymałam informacje, że nie dostanę dotacji, bo i tak sobie poradzę. Kto w takim razie ma dostać wsparcie? Czy dotowanie tych, co sobie nie radzą, to dobra inwestycja?

Jaka jest polska moda, kto jest autorytetem?

Projektanci i twórcy są esencją IDEA FIX. Niektórzy, jak np. Filip Roth, twierdzą, że aktualną modą się nie interesują i tworzą własną wizję mody. Mamy projektantów inspirujących się Skandynawią, jak Anna Gregory. Każdy z naszych twórców ma jednakże swój własny, niepowtarzalny styl, jak np. Magda Hasiak, MADOX, Mr.GUGU & Miss.GO, MamaPiki, Wojtek Haratyk, Agata Bieleń, K.Blok czy Unikke – to oni często dyktują trendy. Z pewnością w polskiej modzie autorytety się tworzą, ale poczekałabym jeszcze 3–5 lat, aż zobaczymy polskie nazwisko, wpisane w główny program np. paryskiego lub nowojorskiego Fashion Week.

W czasach PRL autorytetami były znane nazwiska projektantów przedsiębiorstwa państwowego Moda Polska. I trudno powiedzieć, że nie było w tym jakiegoś pomysłu i kawałka solidnie zaprojektowanej mody. Ale po gwałtownym zwiększeniu dostępności zagranicznych sieciówek po roku 2004 zachłysnęliśmy się nimi, zapominając o rodzimych markach. Było to coś zupełnie naturalnego. Osobiście podziwiam markę SIMPLE, za jej konsekwencję i klasę. Najpierw się zachłysnęliśmy, a teraz szukamy korzeni i tego, co prawdziwie nasze. Parę lat temu pojawiły się inspiracje folkiem. Teraz to trochę się wysublimowało, ale pojawiają się inspiracje bardzo nowoczesne, nie tylko sztuką ludową. Przed nami jest taki moment, gdzie zaczynamy się szybko uczyć i gdzie to, co robimy, zaczyna dawać pozytywny odzew z rynku. Ludzie tego chcą. Dzieje się wiele rzeczy poza głównym nurtem i to właśnie te projekty są ciekawe.

Kiedy otworzyliśmy w marcu POP UP STORE na nowojorskim Broadwayu Amerykanie byli zachwyceni. Znaleźli u nas coś, czego u siebie nie mieli. Jest pewna nisza, którą polskie projekty wypełniają. Choćby twórców, których prezentowaliśmy, jak ANNISS, Marthu, Synthetic,BRO.KAT, KOD, Mnishka. Są to rzeczy dla nowojorczyków nowatorskie.

Ulica w USA ma inną stylistykę. Przeważa tam casual. Podczas gdy na polskiej ulicy np. w Krakowie jest o dziwo więcej szaleństwa niż na zwykłej ulicy Nowego Jorku. To jest bardzo pozytywny trend. Oczywiście są polskie marki nastawione tylko na sprzedaż, kierowane przez trendy wytyczane globalnie, ale – chociaż nie możemy mówić o takiej historii jak Skandynawia czy Włochy – zaczyna się wykluwać dobry polski design.

Skąd czerpać wiedzę o polskiej modzie?

Na pewno opiniotwórczym ośrodkiem jest Łódzki Tydzień Mody. Z kolei bardzo ceniony przez ekspertów jest Poznański Tydzień Mody i Sztuki, organizowany przez Grażynę Kulczyk, gdzie kładzie się nacisk na wiedzę, jakość i talenty.

Niestety ciągle panuje w Polsce centralizacja i trzeba być w Warszawie, żeby zaistnieć w mediach. Smutne jest, że to, co nawet jakiś czas temu funkcjonowało poza centrum, jak np. rynek literacki czy muzyczny, teraz jest już całkowicie zależne od telewizji komercyjnych, a te rzadko interesują się tym, co poza stolicą. Warszawa nie jest łatwiejsza, ale możliwości są sporo większe. W pewnym sensie na całym świecie duże, magnetyczne ośrodki mają największą siłę przyciągania. Jakiś czas
temu z Claudius Hair Treser Team stworzyliśmy wspólny projekt Darkroom, w którym mieściły się droższe, medialnie znane w całej Polsce marki i Kraków nie był do końca na nie przygotowany. To nie znaczy, że nie ma tutaj dojrzałych klientów, ale jest znacząca różnica między rynkiem lokalnym, a rynkiem warszawskim, co, mam nadzieję, z czasem zacznie się zmieniać na korzyść tych mniejszych.

rozmawiał: Szymon Wachal, fot.: Michał Czeluśniak