Różowe szpilki z pomarańczowym obcasem lub z inicjałem ukochanej osoby, to proponują dziewczyny, które postawiły wszystko na jedną kartę i zaczęły produkować własne obuwie. O swoim pomyśle na biznes, opowiadają nam Paulina Ada Kalińska oraz Joanna Trepka – projektantki LOFT37
Zdecydowałyście się wprowadzić na polski rynek nową markę obuwniczą. Dlaczego właśnie buty, a nie inna część garderoby?
Joanna: Jesteśmy kobietami, więc kochamy buty.
Paulina. Po diamentach to nasza druga miłość.
Joanna z wykształcenia jest prawnikiem, Paulina – malarką, która pracuje jako stylistka i architekt wnętrz.
Jak narodził się LOFT37?
Paulina: Asi rodzicie mają fabrykę butów, więc na jednym z naszych spotkań pokazała mi modele wyprodukowane przez nich. Były wygodne, ale coś im brakowało. Albo obcas był nie taki, albo kolor bym zmieniła.
Joanna: Wtedy ostro komentowałyśmy każdy model i długo rozmawiałyśmy o tym, co powinien mieć idealny but. I tak naprawdę stwierdziłyśmy, że nie ma na rynku takiej marki, która proponuje buty idealne. Wygodne, w szerokiej gamie kolorystycznej, dopasowane do naszych potrzeb.
Paulina: W końcu padło hasło, dlaczego zatem nie zacząć produkować butów. Jest nisza, bo pewnie wiele kobiet ma podobny problem. A my mamy mnóstwo ciekawych pomysłów, które mogłybyśmy zrealizować, więc może się udać.
Joanna: Potem zaprojektowałyśmy pierwszych pięć modeli, wyprodukowałyśmy je i pokazałyśmy koleżankom. Spotkałyśmy się z wielkim woooow, co dodało nam skrzydeł i upewniło w decyzji. Będziemy projektować buty. Zaczęłyśmy od butiku internetowego.
Można u Was samemu zaprojektować buty, skąd taki pomysł?
Paulina: Pomysł narodził się z potrzeby. Chodząc po sklepach trudno znaleźć buty, których akurat szukamy. W LOFT37 nie ma tego problemu. Szukasz różowych szpilek z pomarańczowym obcasem – proszę bardzo u nas to możliwe.
Joanna: Projektowanie w LOFT37 odbywa się na bazie modeli proponowanych przez nas. Klient ma do wyboru kolor i fakturę skóry, kolor przeszycia, lamówki oraz różne dodatki. Każdy element buta może być w innym kolorze.
Paulina: Co więcej może wyhaftować sobie na bucie swoje inicjały, imię ukochanego, tak naprawdę cokolwiek zechce.
Joanna: Aktualnie, w kolekcji mamy do wyboru blisko setkę modeli butów, ponad setkę różnokolorowych skór, więc każdy bez wyjątku znajdzie tu coś dla siebie. Coś czego szuka, czy o czym marzy.
Jak wygląda proces powstawania butów od początku do końca?
Joanna: Przy tworzeniu jednej pary butów bierze udział około 12 osób. Pierwszy etap to przeniesienie naszego pomysłu przez konstruktora na kopyto, zrobienie modelu 3d, dobór kopyta, odpowiedniej wysokości obcasa, rodzaju podeszwy. Zazwyczaj powstanie pierwszego sampla zajmuje najwięcej czasu. Nigdy nie jesteśmy zadowolone z początkowych efektów. Dopracowywanie odpowiedniego kształtu, wymiaru cholewki, trwa czasami nawet 2 tygodnie. Gdy zamówienie trafi już do naszego producenta jest rozpisywane przez naszą Panią Emilkę, która przygotowuje skóry, wcześniej przypisane do danego modelu Paulinie. Paulina jest mistrzynią doboru kolorów i faktur skór. Wymyśla niestandardowe połączenia i świetnie wpisuje się ze swoimi pomysłami w trendy. Gdy wszystko jest już przygotowane to wówczas krojczy wykrawa formy cholewek, następnie są one metkalowane, w przypadku kozaków formowane, a na końcu zszywane. Gdy trafiają na produkcję to najpierw zaczynamy od wklejania specjalnych zapiętek usztywniających piętę, usztywniacza noska, a następnie cholewki są ćwiekowane na kopycie, przybijany jest obcas, przyklejany spód. Na końcu buty przejeżdżają przez specjalny tunel, w którym zimne powietrze sprawia, że stają się piękniejsze. Kolejnym etapem jest wklejenie do buta wyściółki, którą wcześniej ktoś musi wyciąć i wybić na niej logo. Następnie buty są czyszczone, owijane w bibułki, pakowane w pudełka i wysyłane do sklepów lub bezpośrednio do klientów.
Paulina: Produkcja butów jest niezwykle skomplikowana. Na początku myślałam, że nigdy się tego nie nauczę. Ale teraz, gdy mamy za sobą już kilka pełnych kolekcji można powiedzieć, że poznałam od podszewki, albo raczej od podeszwy tajniki obuwniczej sztuki.
Realizujecie wszystkie projekty? Pamiętacie może najbardziej szalone?
Paulina: Wychodzimy z założenia, że klient ma zawsze rację, więc realizujemy wszystkie zamówienia. Rzeczywiście zdarzają się bardzo szalone projekty, ale przecież każdy ma swoją bajkę, więc szanujemy pomysły naszych klientów.
Joanna: Mamy wielki szacunek dla odważnych klientów i nawet trochę im zazdrościmy, bo same chciałybyśmy mieć tyle odwagi, żeby nosić takie odjechane buty.
Jest szansa, że ktoś zaprojektuje buty, a następnie już na zawsze zostaną one w Waszej kolekcji? Czy to daje możliwość sprawdzenie się młodym ludziom, którzy marzą o projektowaniu?
Joanna: Jak najbardziej. Nawet już się to zdarzyło. Urzekł nas projekt męskiego buta Joanny Kowalkowskiej, absolwentki prestiżowej szkoły designu Central Saint Martins w Londynie, która praktykowała u samego Alexandra Mc Queen’a . Doskonały fason buta i super pomysł z wykorzystaniem printów stworzonych przez malarza Pawła Kałużyńskiego, według nas był strzałem w dziesiątkę.
Paulina: Pomysł nieoczywisty, z fantazją i przez to idealny. Jesteśmy otwarte na współpracę ze zdolnymi ludźmi.
Co możecie doradzić młodym osobom, które chciałyby tworzyć coś same, spełniać swoje marzenia – tak jak Wy, ale boją się zaryzykować?
Joanna: Ktoś mądry powiedział, że nie popełnia błędów ten, co nic nie robi, więc przede wszystkim nie należy się obawiać, że coś nie wyjdzie. Wiara w powodzenie pomysłu to już połowa sukcesu.
Paulina: My zaryzykowałyśmy. Porzuciłyśmy dotychczasowe zajęcia i zaczęłyśmy coś zupełnie nowego. Wprawdzie mamy zdecydowanie więcej pracy, niż wcześniej, ale też mamy zupełnie inną motywację, bo robimy coś ciekawego, co nas cieszy i co lubimy.
Z Pauliną Adą Kalińską i Joanną Trepką z Loft37 rozmawiała Ewa Czemerys