W Krakowie 7 marca 2015 r. odbyły się mistrzostwa Europy w yoyo. Wybraliśmy się na tę imprezę i okazało się, że machają nie tylko panowie, ale także panie
Historia tej zabawki sięga czasów starożytnych, w czasach nam bliższych rozpoczęła się w końcówce lat 20. XX wieku. Pierwsze zawody odbyły się na początku lat 30. w Anglii, ale dopiero w 90. yoyo zaczęło się na dobre rozkręcać. Dość powiedzieć, że współcześnie to dyscyplina pełną gębą – i oczywiście siłą rzeczy biznes – popularna w Ameryce Północnej, Europie i Azji. Na najbliższe mistrzostwa świata („World Yo-Yo Contest”) w Tokio wybiera się także nasza ekipa. Oby im się dobrze machało, bo tak zwą się po polsku to co robią.
A wracając do tego co się działo w Krakowie – udział brało ok. 200 yoyarzy z kilku krajów europejskich w tym Węgier, Czech, Niemiec, Słowacji, Islandii i oczywiście Polski. Główną konkurencję open freestyle wygrał player (drugi branżowy termin) Jakub Dekan. Występ tego zawodnika, wszystkie wyniki w tym pozostałych 10 konkurencji do zobaczenia tu.
By wygrać te mistrzostwa trzeba było zapracować na punkty jury w pokazie do wybranej muzyki, ale są i inne konkurencje, co nieźle opisuje polska Wikipedia. Przy czym jak zwrócił mi uwagę organizator – nie używają nazwy jojo, tylko yoyo. Nawiasem mówiąc w internetowym słowniku PWN stoi tak:
jo-jo, jojo, yo-yo [wym. jojo]
1. «zabawa polegająca na rytmicznym odbijaniu i przyciąganiu płaskiej szpuli za pomocą nawiniętego na nią sznurka, którego koniec trzyma się w palcach»
2. «szpula służąca do tej zabawy»
Tekst: Łukasz Dziatkiewicz