Nie ma to jak przeglądanie zdjęć w druku i trzymanie w ręku fizycznej foto-książki lub albumu. Chyba każdy z nas w zaciszu swojego domu posiada chociaż jeden taki fotograficzny zbiór wspomnień i chwil, które chcemy zatrzymać na dłużej. Nic nie pokona uczucia, które wywołuje trzymanie w dłoni namacalnej formy naszych zdjęć. Wprawdzie współczesny świat serwuje nam wszechobecną cyfryzację, ale może warto zainwestować w taki produkt, który będzie się różnił od modelu z jakim spotykamy się każdego dnia na ekranach naszych urządzeń?
W dobie dzisiejszej pandemii, która zawładnęła naszą planetą i przyniosła nam czas izolacji, to chyba najlepszy moment, żeby na spokojnie usiąść, uporządkować swoje dyski ze zdjęciami i przygotować ich najlepszą papierową kopię.⠀Niewątpliwie rynek foto-książek nieustannie się rozwija. Oferta stale się powiększa, co powoduje, że wybór odpowiedniego wykonawcy staje się coraz trudniejszy. Oczywiście szeroki wachlarz ofert jest dużym plusem dla klientów, stają się one bardziej konkurencyjne, a ceny kuszące. Jednak warto chwilę się zastanowić i dokonać najlepszego wyboru.⠀Dziś przedstawię Wam produkt, który miałem okazję ostatnio testować. Naturalnie jest to rezultat mojej pracy, nierozłącznie związany z fotografią. Mogę to nazwać etapem finalnym – czyli prezentacją i udokumentowaniem mojego dorobku w ciekawej formie.⠀
Prezentowana poniżej recenzja dotyczy dwóch produktów firmy ARTIBO.⠀Fotoksiążki ArtiBook ONE: 20×20, 60 stron, papier: Mohawk Eggshell 148g/m2, miękka oprawa. Zestaw ArtiCards: 10×15 (1 kpl/15 sztuk/1 projekt) papier: Arctic Matte 350g/m2⠀Produkty Artibo skierowane są zarówno do amatorów, jak i profesjonalistów. Do ludzi, którzy w swojej pracy kierują się pasją i totalnym zaangażowaniem w swoje działania. Nowatorskie wykonanie, łączące w sobie innowacyjny design oraz przyjazne środowisku materiały, lekka forma, a także przystępna cena tworzą produkt o szerokiej palecie zastosowań.⠀Fotoksiążka ArtiBook ONE⠀Proces zamawiania i tworzenia albumu.Pierwszym etapem jest personalizacja naszego projektu. Możemy dokonać wyboru formatu, rodzaju papieru, określić ilość stron oraz kolor oprawy. Dodatkowo występuje opcja opisu okładki (dwie linijki tekstu, 20 znaków w każdej linijce).⠀
Po spersonalizowaniu albumu możemy dodać nasz produkt do koszyka i przejść do Kreatora Online, który przygotował dla nas wykonawca. Artibo od samego początku ułatwia nam pracę i przekazuje bardzo prosty, wręcz intuicyjny program do kreowania książki. Nawet jeżeli ktoś do tej pory nie miał okazji z niego korzystać to bez większych problemów poradzi sobie z jego obsługą. Program oferuje wiele możliwości tworzenia, w tym m.in. gotowe układy, pozwalające na automatyczne rozmieszczanie zdjęć, co jest dużym ułatwieniem dla laika.⠀
Artibook ONE – charakterystyka i wykonanie
Miękka Oprawa wykonana jest ze specjalnego rodzaju papieru, który pochodzi z ekologicznego źródła. Wyróżnia się gładkością i wyczuwalną w dotyku strukturą, co czyni okładkę niezwykle trwałą, oraz odporną na uszkodzenia.⠀Każdy miłośnik książek powie, że nie tylko ich zawartość jest ważna, ale także to, co je otacza. W tym przypadku fotoksiążka Artibo pobudza do pracy nie tylko zmysł wzroku, ale także dotyku i zapachu. W moim projekcie wybór padł na papier Mohawk Eggshell 148 g/m2, który uważam za jeden z lepszych spośród rodzajów papierów.⠀Nie ma dla mnie nic lepszego jak zapach farby w połączeniu z papierem dobrej jakości, które pochodzą z niedawnego druku. Kontakt z papierem powoduje uczucie, że mamy do czynienia z czymś ponadczasowym.
Trzymając moją foto-książkę w dłoni skupiłem się na jej strukturze. Kartki posiadają wyjątkową fakturę – wykonawca porównuje ją do skorupki jajka, z czym totalnie się zgadzam. Dotykając stron można wyczuć delikatną strukturę włókien.⠀Wszyscy kochamy światło, ale nie wtedy, gdy odbija się od zdjęć. Surowy beton, ciężka, modernistyczna architektura bloków świetnie odnajdują się w głębokim macie, który przenosi nas w klimat minionych lat. Zauważyłem, że jeszcze bardziej podbija to charakter czarno-białych zdjęć. Papier oferowany przez Artibo odznacza się ciepłym odcieniem bieli. Myślę, że to właśnie przez to foto-książka idealnie oddaje atmosferę moich sesji. W albumie zestawiłem dwa kontrastowe projekty. Jeden wyrazisty i monochromatyczny, a drugi delikatny i pastelowy. W obydwu przypadkach efekt jest lepszy niż oczekiwałem.
Pocztówki ArtiCards
Kierując się chęcią dzielenia się moją pasją i efektami pracy postanowiłem sprawdzić jak prezentują się ArtiCards. Stworzyłem pakiet kartek, którymi pragnę podzielić się z moimi odbiorcami. Pakiet jest limitowany, zatem trafi do określonego grona odbiorców, co czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym. Pocztówka może mieć charakter użytkowy, a także kolekcjonerski. Można ją wysłać, używać jako zakładki czy oprawić w ramkę.⠀Pomimo niewielkich rozmiarów druk klasy fine-art nadal zachowuje wysoką jakość. Papier Arctic Matte charakteryzuje się grubą gramaturą 350 g/m2, wysoką kontrastowością, a także zwiększoną odpornością na odciski palców i zabrudzenia. W przeciwieństwie do papieru użytego w mojej książce, odznacza się śnieżnobiałym kolorem.⠀Zamówienie tworzy się podobnie jak w przypadku albumów – w specjalnie zaprojektowanym Kreatorze Online. Nie musimy nic pobierać na nasz komputer, co jest dla mnie kolejną zaletą.⠀
Podsumowanie i kupon rabatowy
Kiedy podsumowuję współdziałanie z firmą Artibo to na myśl przychodzą mi takie określenia jak otwartość, niemalże natychmiastowa pomoc i szybkie odpowiedzi na moje pytania. Współpraca od początku przebiegała sprawnie i efektywnie. Od samego rozpakowania produktu można było zauważyć, że każdy szczegół oraz bezpieczeństwo pakietów są idealnie przemyślane. Czas realizacji nie przekracza tygodnia, dzięki czemu otrzymałem przesyłkę naprawdę szybko. Cieszę się, że miałem okazję testować Fotoksiążkę oraz Articards. Na pewno to nie ostatni raz, kiedy sięgam po produkt z półki Artibo.⠀Dzięki tej współpracy mogę się podzielić z Wami rabatem 15% na cały koszyk (dla pierwszych 25 osób). Kupon przeznaczony jest do jednokrotnego wykorzystania.⠀
Kod rabatowy: MSZELIGA
tekst i zdjęcia: Mateusz Szeliga