De facto winno być Atmosfera, a nawet Atmosphere, bo tak brzmi nazwa jednej z licznych organizowanych tu imprez, na którą trafiłem. Co to jest hotel Forum nikomu w Krakowie mówić nie trzeba. Jeśli to osoba 40- jest szansa (bliżej 20 coraz większa), że w hotelu nigdy nie była, za to w budynku bywa całkiem często
Gdzie?
Kraków ma obecnie trzy zasadnicze straszydła – budynki widma służące za wielkie słupy ogłoszeniowe: słynny, wielki (rekordzista pewnie tej części Polski) nigdy nie skończony Szkieletor, z drugiej strony centrum miasta hotel Cracovia – koło Błoń, vis a vis głównego gmachu muzeum Narodowego, za nim stoi Jagiellonka. A po drugiej stronie Wisły naprzeciw skałki rzeczony Forum, zwany również Forumem. Jego dzieje to osobna, świetna historia. Dość że na grobie ukatrupionego klubu sportowego przez ponad 10 lat budowano superhotel. Otwarto go tuż przed odejściem komuny, bo w 1988 r. Działał tylko do 2002 r.
Obiekt dość szybko przyjął różne biznesy – jakiś komis samochodowy, dyskoteka tylko dla odważnych, parking itp. I tak to trwało, aż tu w 2013 r. powstał lokal, który nazwać trzeba najmodniejszym miejscem miasta, zwłaszcza jak ciepło jest. Leżaki, kamyczki, yerbata i Fritz-Cola (takie napoje), palety jako stoliki, a z tym całym inwentarzem z widokiem na Wisłę – ciasno, modnie – brody, ray bany (okulary) i na bok przeczeski (fryzury) – , ale i tak z oddechem. Ja nie bywam – bo zgadzam się z opinią pewnego chłopaka, który podjechał na rowerze, zajrzał i powiedział do kolegi: „Spadamy, za duża hipsterka” (czyli lokal dla hipstersów). Z kolei mój kumpel skomentował osobników tamże: „Same oryginały, ale wszyscy tacy sami”.
Obok działa knajpa plaża dla mniej wyrafinowanego klienta, basen w rzece (chyba ciągle nie może ruszyć…), boiska do siatkówki plażowej. I do Rynku, i na Kazimierz rzut beretką przez Wisłę. Miejsce stało się na tyle modne, że pojawiły się obok designerskie butiki, wyrafinowany sklep rowerowy itp. Raz był nawet koncert z cyklu Męskie Granie, a teraz konferencja atmosferyczna!
Co?
Od razu się przyznaję – nie widziałem co to jest DevOps. A chodzi o: „(…) wspólną pracę developerów i administratorów nad rozwojem i utrzymaniem produktu”, więcej tu. Zostałem tam wraz z kolegą zaproszony z flipperami. Mimo hightech i chmur (cyfrowych), dedykowanych produktów, twardych, białych i srebrnych jabłek (produkty Apple), flippery się sprawdziły na medal. Zresztą towarzyszyły starym grom wideo (retrogaming) i sprzętom (retrocomputing) plus kostka Rubika. Wszystko to pasowało wprost idealnie do wnętrz w stylu lata 80. „na bogato”.
Flippery jako maszyny oldschoolowe i analogowe budziły zainteresowanie od strony gry, ale i technicznej. Z przyjemnością opowiadaliśmy, pokazywaliśmy, tłumaczyliśmy. Do tego świetna kawa, superciasteczka w wielkim wyborze, obowiązkowe burgery z foodtrucków (2 x must have-use). A jutro ciąg dalszy, zaś pojutrze kolejna dwudniowa szeroko rozumiana impreza komputerowa – growa, czyli Digital Dragons w czwartej odsłonie. Żyć i nie umierać!
Tekst i zdjęcia w treści: Łukasz Dziatkiewicz