Szukaj

Zosia Klepacka, mistrzyni w naturalnym stylu

Moda sportowa i streetwear zawsze były blisko wyjątkowych osobowości. Są jednak tacy sportowcy, którzy wartości mają wypisane w sercach, a nie koszulkach. Nie są celebrytami, a ich wizerunek jest tak normalny jak wtedy, kiedy byli dzieciakami nie mającymi nic oprócz śmiałych zamiarów
Zofia Klepacka | fot. Eliza Stegienka

O spełnianiu marzeń i motywowaniu innych do zrobienia czegoś pozytywnego ze swoim życiem, rozmawiamy z Zofią Klepacką, mistrzynią windsurfingu, pierwszą sportsmenką kolektywu ludzi z pasją – Diil Gang, która mimo osiągnięcia największych światowych sukcesów pozostała sobą

Dlaczego windsurfing? Co sprawiło, że wybrałaś właśnie tę dyscyplinę sportu?
Windsurfing wybrałam właściwie przez przypadek. Pojechałam zobaczyć się z moim bratem, który akurat pływał na łódkach nad Zalewem Zegrzyńskim. Tam po raz pierwszy zobaczyłam człowieka pływającego na desce. W tamtych czasach to był naprawdę nowoczesny i elitarny sport. Na świecie już dawno rozgrywały się mistrzostwa, a u nas to były dopiero początki. Już wtedy wiedziałam, że chcę to robić. Miałam 10 lat. Sprzęt był dla mnie sporo za duży, a treningi rozpoczynały dużo starsze dzieciaki. Marzyłam o tym, żeby wstąpić do klubu, ale trener nie chciał się zgodzić. Mój ojciec tak długo go przekonywał, żeby chociaż wziął mnie na próbę, aż ten w końcu się ugiął. Niedługo potem powiedział, żebym uwierzyła w to, że mogę zostać mistrzynią świata i tak się stało! On we mnie zaszczepił miłość do sportu, za co mu jestem bardzo wdzięczna. Do tej pory współpracujemy razem i bardzo mnie wspiera w moich działaniach.

Co sprawia ci największą frajdę w windsurfingu?
Dynamika i ekstremalność tego sportu. Wiatr, woda i fale, obcowanie z naturą i zmaganie się z samym sobą, walka z falami, kontrola własnego ciała i umysłu. Dodatkowo, to co mnie bardzo cieszy to, że mam możliwość podróżowania po całym świecie, poznawania nowych ludzi i kultur. Kiedy mam ochotę, dzwonię do przyjaciół za granicą, sprawdzam gdzie są właśnie dobre fale i lecę w odwiedziny.

Czy zdarza ci się czasem wątpić? Jak radzisz sobie ze stresem?
W życiu poważnie zwątpiłam dwukrotnie. Pierwszy raz, kiedy byłam w wieku 15-16 lat kiedy to, wiadomo młodzież przechodzi bunt. Są różnego rodzaju rozrywki, chce się spędzać czas ze znajomymi. Ja cały czas musiałam trenować, byłam zniechęcona. Mój tato był wtedy poważnie chory i leżał w szpitalu. Kiedy zwierzyłam mu się z tego, że chcę zrezygnować, powiedział żebym pojechała na ostatnie zawody. To były mistrzostwa świata juniorów, które wygrałam. Wtedy zaczęło się na poważnie: stypendia, kadra narodowa, ogólne zainteresowanie moją osobą.
Kolejny trudny moment przyszedł po drugim porodzie, po którym przez długi czas nie mogłam wrócić do dawnej formy. Oczekiwania były wysokie, a medale zobowiązują. Jak już raz, któryś zdobędziesz, to chcesz więcej. Trudniej mi było mentalnie się przestawić na tryb powrotu do ciężkiej pracy i treningów. Moim największym wsparciem była rodzina i przyjaciele. To moi najwierniejsi kibice. Bywały i bywają stresujące chwile, ale ja nigdy nie odpuszczam!

Przed startem na Igrzyskach Olimpijskich powiedziałaś: „Zwykły dzieciak z szarego podwórka staje jutro na starcie w windsurfingu i walczy o medal…” Co sprawiło, że uwierzyłaś, że możesz osiągnąć tak wiele?

Ja jestem takim dzieciakiem z osiedla, więc wiem że można osiągnąć sukces, jeżeli ciężko się pracuje i ma się sporo chęci. Widziałam, że kiedy poświęcam się temu, co kocham, widzę tego realne efekty. Mój charakter i wolę walki ukształtowało życie na podwórku w śródmieściu Warszawy. Staram się te idee zaszczepić u innych dzieciaków. Być może po osiedlu chodzą przyszli złoci medaliści, kto wie…

Zofia Klepacka wywiad - web 01

Opowiesz mi dwa trzy słowa o fundacji, którą założyłaś wraz z raperem Pono?
Miałam 21 lat, kiedy wraz z Pono założyłam fundację „Hey Przygodo”. Generalnie celem fundacji jest zarażanie dzieciaków różnymi zajawkami, takimi jak muzyka, taniec czy sport. Chcemy pomagać dzieciakom z „cięższych” środowisk, aby nie przesiadywały na podwórku bezczynnie, bo sport jest świetną formą do rozładowania energii. Jest sporo klubów, do których można zapisać się za grosze, albo całkiem za darmo, wystarczy chcieć. Działamy, aby wspierać młodych ludzi w podążaniu za ich marzeniami.

Jesteś częścią ekipy Diil Gangu, lubisz hip hop, wspierasz polską scenę… Od zawsze byłaś związana z rapem?
Byłam pierwszą osobą, którą sponsorowała ekipa Diil Gang, czyli raperzy Wilku i Bilon. Dostaję od nich ubrania, które noszę, jestem częścią teamu – który skupia ludzi z pasją. Prywatnie to są moi przyjaciele. Wspieram muzykę, którą tworzą, bo mi się podoba, opowiada także o moim życiu.

Masz jakiś swój ulubiony kawałek/ki, który gra ci w głowie podczas ważnych startów lub innych ważnych momentach kariery sportowej?
Zdecydowanie jest to „63 dni chwały” – kawałek grupy „Hemp Gru”.

Czy zawsze przygotowujesz się w ten sam sposób do zawodów?
Nigdy nie lekceważę innych zawodników. Bez względu na to, jaka jest ranga zawodów, poświęcam się i przygotowuję w ten sam sposób. Jeżeli mam bardzo ważne eliminacje, to do mniejszych zawodów nie eksploatuję, aż tak bardzo ciała i energii, ale generalnie zawsze daję z siebie wszystko.

Windsurfing to sport ekstremalny, a widzę że ty lubisz podejmować ryzyko. Czy kiedykolwiek bałaś się o swoje życie?
Oczywiście były takie momenty, w których wiatr był bardzo silny, a fale niebezpieczne. W żagiel mojego kolegi, z którym pływałam uderzył kiedyś piorun. Na szczęście skończyło się na poparzeniu i dwóch dniach w szpitalu, ale taki jest też urok tego sportu.

Lubimy ryzyko. Czasami wyszukujemy, na specjalnym portalu, gdzie wieją najsilniejsze wiatry i tam jedziemy. Gdy inni odpuszczają, my korzystamy z tego, że jest pusto na wodzie.

Twoje życiowe motto brzmi: „Każdy dzień traktuj tak, jakby miał być twoim ostatnim.” – Biorąc pod uwagę twoje osiągnięcia wiem, że to nie są puste słowa. Jakaś rada dla młodych ludzi, którzy nie do końca wiedzą, co zrobić ze swoim życiem?
Sport kształtuje człowieka. Dzięki rywalizacji i ciężkiej pracy potrafimy sobie potem radzić w codziennych życiowych sytuacjach. Co mogę doradzić młodym ludziom? Przede wszystkim, aby uwierzyli w siebie i swoje marzenia, a także, żeby nie bali się za nimi podążać. Ciężka praca i zaangażowanie na końcu gwarantują sukces. Nic nie przychodzi łatwo, ale warto próbować. Oczywiście liczy się także talent.

A czy twój syn chce iść w twoje ślady?
Mariano gra w Legii Warszawa. Już wyprzedza inne dzieciaki w swoim wieku, myślę że ma to po rodzicach. Mój syn sam podejmuje wybory i podąża za tym, co go interesuje. Nie narzucam mu swojej wizji, ale oczywiście jak jeździmy razem na wakacje nad morze, to nie ma wyboru, pływa na desce razem ze mną.

Rozmawiała: Anna Słowińska, fot. Eliza Stegienka
Zofia Noceti-Klepacka - Reprezentantka Polski w windsurfingu, mistrzyni i dwukrotna wicemistrzyni świata w olimpijskiej klasie RS:X, brązowa medalistka XXX letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Aktualnie reprezentuje klub YKP Warszawa. Od urodzenia mieszka w Warszawie. Prywatnie mama Mariano i Marii. Od wielu lat angażuje się w akcje społeczne mające na celu pomoc dzieciom z rodzin najuboższych i domów dziecka. W marcu 2006 roku, wraz ze Swoim przyjacielem i znanym na polskiej scenie muzycznej raperem, Rafałem ‘Pono’ Poniedzielskim , założyła Fundacje Hey Przygodo, mającą na celu pomoc i rozwój zainteresowań dzieci i młodzieży w Polsce. Wspierana przez sponsorów – Polską Grupę Energetyczną i Volkswagen Samochody Użytkowe.