Szukaj

Alwyn Collinson, absolwent Oxfordu, wziął na swoje barki nie lada zadanie. Przez najbliższe sześć lat, dzień w dzień, praktycznie godzina po godzinie ma zamiar relacjonować wydarzenia II wojny światowej w czasie rzeczywistym. I za każdym razem zamykać je w 140 twitterowych znakach.

Pomysł „nadawania na żywo” towarzyszył 24-latkowi już od dłuższego czasu, lecz wyłącznie szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że akurat ta idea doczekała realizacji. Collinson nie potrafił wybrać jednej, konkretnej tematyki, dopóki nie uświadomił sobie, że wielkimi krokami zbliża się kolejna rocznica września 1939 roku. Po kilku dniach od pierwszej publikacji na @RealTimeWWII obserwujących było kilkuset, po dwóch tygodniach – 10 tysięcy. Obecnie kanał śledzi już ponad 150 tysięcy osób, popularność feedu rośnie więc w błyskawicznym tempie.

Tweetowanie w czasie rzeczywistym o wydarzeniach z przeszłości nie jest niczym nowym. Istniały już konta zajmujące się wojną secesyjną czy ekspedycją na Antarktydę. Z czasem jednak systematyczność wpisów na nich spadała, spadała, aż do kompletnego zastoju. Chlubnym wyjątkiem pod względem ciągłości publikacji jest @ukwarcabinet, prezentujący niejako subiektywną wizję wojny z perspektywy Zjednoczonego Królestwa. Ciężko jednak porównywać oba kanały, mając na uwadze choćby popularność, ale przede wszystkim różnorodność i bardziej osobisty wydźwięk @RealTimeWWII.

Alwyn mówi, że chciał pokazywać konflikt oczyma każdego ze świadków – od szarego zjadacza chleba po wielkich ówczesnego świata. Brytyjczyk unika jednocześnie własnych uwag czy opinii, zamiast tego użyczając głosu osobom bezpośrednio zaangażowanym. Dzięki temu zabiegowi umożliwia nam poznanie punktu widzenia zwykłego człowieka mierzącego się z koszmarną rzeczywistością. Na @RealTimeWWII znajdziemy liczne cytaty, zapiski wygrzebane ze starych dzienników, słowem wszystko to, co pozwala poczuć emocje zarówno walczących na frontach, jak i tych, którzy zostali w domach.

Skąd Collison czerpie materiały? Z książek, Internetu, w tym z cyfrowych archiwów gazet z połowy XX wieku, a także z pamiętników i transkrypcji. Słowem z wszystkiego, co pozwala spojrzeć na wojnę pod innym kątem, nieraz z zupełnie zaskakującej perspektywy. Na przestrzeni trzech miesięcy projekt zdobył uznanie w każdym środowisku, od typowo młodzieżowego po akademickie.

W swoim przedsięwzięciu Alwyn posiłkuje się narzędziem SocialOomph, przeznaczonym m.in. do ustalania czasu publikacji Tweetów. Wystarczy więc, że przygotuje je z kilkudniowym wyprzedzeniem, wskaże datę oraz godzinę puszczenia w sieć – i zrobione. Alwyn w ciągu dnia pracuje i nie jest w stanie poświęcać Twitterowi każdej chwili, poza tym – jak każdy – czasem przecież musi spać, przekąsić coś sporadycznie, wyjść z domu bez laptopa…

Biorąc pod uwagę spadek zainteresowania historią i rosnącą popularność społecznościówek, @RealTimeWWII to projekt przywracający nadzieję. Bo okazuje się, że o dziejach ludzkości można mówić w sposób przystępny i nowatorski. Serwowane przez Brytyjczyka teksty stanowią świetne remedium na archaiczne metody nauczania – to wiedza w pigułce, aplikowana wiele razy dziennie, w dawkach po 140 znaków (czyli tyle to, co jedno średnio rozbudowane zdanie).

Sposób, w jaki Collinson i jemu podobni przekazują wiadomości, może kiedyś doprowadzić do rewolucji w szkolnictwie. Jeśli na nowo napiszemy podręczniki, ubierzemy ich treść w bardziej atrakcyjny i przyswajalny język, chętniej sięgnie do nich nawet skrajne antytalencie historyczne. A przecież im dalej w przyszłość, tym większa dostępność zaawansowanych urządzeń i rozwiązań, tym łatwiejsza dystrybucja pomocy naukowych, a wreszcie – tym prostsze sprawdzanie wiedzy ucznia. Pozostaje mieć nadzieję, że Alwyn zdoła utrzymać dotychczasowy poziom. Dzięki jego pracy możemy mieć do czynienia z jednym z popularniejszych kompendiów wiedzy o latach 1939-1945, podanym w najbardziej lekkostrawnej z form.

Zobacz: www.twitter.com/#!/RealTimeWWII

Tekst: Antoni Żółciak

Fot. © otisarchives2 | Flikr.com