Szukaj

Otwórz się na surfing – wywiad z instruktorem

Współczesny surfing stał się jedną z ikon popkultury. Większość ludzi kręci surfingowy klimat, ale niewielu spróbuje go doświadczyć
fot. Radek Głowaty

Dominik Gralak, instruktor International Surfing Association, jest jednym z pierwszych ludzi w Polsce, który na poważnie podszedł do tematu surfingu. Dzięki swojemu projektowi szkoły surfingowej pomaga ludziom sprawdzić czy jest to sport dla nich i zobaczyć jak kawałek deski na wodzie zmienia punkt widzenia

Jak stanąłeś na desce surfingowej?

Najpierw rodzice postawili mnie w wieku 3 lat na desce windsurfingowej. Chyba już wtedy poczułem, że deska na wodzie to jest to! Kiedy byłem trochę starszy zacząłem regularnie uprawiać windsurfing, co w końcu zaprowadziło mnie na Wyspy Kanaryjskie. Żyjąc na wyspie Lanzarote w miejscowości Famara, kiedy nie wiało po raz pierwszy spróbowałem surfingu na fali. Wtedy pomyślałem, że nie chcę tu być tylko gościem, ale muszę uczynić to swoim sposobem na życie. Jak każdy pasjonat zaczynający nowy projekt potrzebowałem hasła, które będzie mnie prowadzić do celu. Nie zastanawiałem się długo tylko z powycinanych liter nakleiłem na desce słowa „Pura Vida”. To powiedzonko używane powszechnie na Kostaryce, która jest jednym z najlepszych surfingowych miejsc na całym globie. Najpierw zacząłem pracować w szkółce surfingowej, później naprawiałem deski, w końcu zostałem instruktorem. I to był dobry wybór, gdyż obecnie surfing stał się popularny jak nigdy przedtem. Coraz częściej pierwszym sportem jaki rodzice wybierają dla swego dziecka nie jest wcale piłka nożna. A surfing jest szczególnie wdzięczny, bo nie ma w  nim granic i sztucznych reguł.

Tylko czy to jest sport dla ludzi w Polsce?

W naszym kraju powstaje kultura surfingowa na Bałtyku, ale jest to eksperyment. Można mieć szczęście i trafić na prognozę i dobre fale, albo nie. W tej kwestii bardzo pomocne są wszelkiego rodzaju portale, gdzie możemy sprawdzić prognozę na fale czy wiatr w najbliższym czasie. Zobaczymy czy to rozwinie się na większą skalę. Dzięki tanim liniom lotniczym w zasięgu ręki są dobre spoty europejskie jak np. Portugalia – pierwotnie rejon Algarve, miejscowość Sagres, później Ericeira, teraz Peniche. Kiedy minie lato najlepszy wybór to Maroko, zwłaszcza Taghazout – są tam niesamowite, nieodkryte miejsca pełne lokalnej egzotyki… To już Afryka! Oczywiście dobre warunki ma całe wybrzeże Francji pompujące atlantycki swell – ale są to spoty bardziej dla osób które już dobrze pływają i są gotowe zapłacić więcej za pobyt.

Kiedy pada pytanie, gdzie jest dobre miejsce na surfing, warto wspomnieć legendarnego surfera Doriana Paskowitza i jego rodzinę. Ten człowiek, wcześniej lekarz medycyny, w czasach kiedy surfing był egzotyczną zajawką, rzucił uporządkowane życie i wyruszył w trasę. 24 metrowy camper vs cały świat, szukając miejsc do pływania na desce i życia. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że czynił to osiemnaście lat, wraz ze swoją powiększającą się w  trakcie podróży, w końcu dziesięcioosobową rodziną. Zrobił coś, co nikomu nie mieściło się wcześniej w głowie. Urzeczywistnił sen o życiu w symbiozie z oceanem. I myli się ten, kto sądzi, że było to życie lekkie, gdyż funkcjonowanie na małej powierzchni licznej rodziny wymagało doskonałej organizacji i dyscypliny. Jego przygoda, która zaowocowała zresztą powstaniem kultowego filmu Surfwise, zainspirowała ludzi na całym świecie. Odwiedzał miejsca tak nie kojarzące się wtedy z surfingiem jak chociażby wybrzeże Izraela.

I tak jest z wieloma miejscami, dziś uważanymi za doskonałe dla surferów. Jakieś 10-15 lat temu mało kto wybrałby się pływać do Maroka. Tymczasem właśnie ta dzikość i miejsca zapierające dech w piersiach, beachbreak’i, rockbreak’i oraz nuta strachu i niepewności nęcą dziś śmiałków z całego świata. W końcu w okresie od października do kwietnia… Maroko to „Hawaje Europy”.

Co jest więc takie wyjątkowego w surfingu, że niektórzy zmieniają dla niego życie?

Najlepsze są emocje z łapania fali, okrywanie mocy jaką niesie. Wspaniałe jest też to, że osoba która zdobywa mistrzostwo świata i osoba która łapie falę po raz pierwszy odczuwają tę samą radość. To jest ciągle ta sama siła emocji. Cała sztuka polega na tym, zgrać kilka prostych rzeczy. Trzeba oddać się oceanowi, ale w umiejętny sposób. Fala może cię ponieść, a może cię zmieść i nawet nie wiesz gdzie jesteś. Trzeba dobrze poznać ocean, wiedzieć kiedy możesz wykorzystać jego energię, a kiedy okazać szacunek i odpuścić. Musisz się zgrać pod względem umiejętności fizycznych i wyciszenia się. To widać u ludzi już na pierwszej lekcji. Wszyscy na początku chcą złapać wszystkie fale w secie. Potem w ramach upływu czasu uczy się rozwagi, poszanowania, zrozumienia oceanu i to wciąga coraz bardziej. Człowiek coraz bardziej się uspokaja, okazuje się, jesteś w strefie spokoju mimo że wokół wszystko się kłębi, unosisz się nad wodą i nie pamiętasz o  niczym innym.

I czy każdemu się to spodoba?

Kiedyś miałem kursanta, który oczekiwał, że będzie to wyglądać jak na zawodach, a skończyło się akcją ratowniczą. Wszystko zależy od nastawienia, jeśli traktuje się surfing tylko jak ciekawostkę, albo kolejną rzecz, którą wypada sobie kupić raczej nas nie pochłonie. Ale jeśli naprawdę chce się spróbować czegoś nowego, to wtedy można się nieźle wciągnąć. Są ludzi, którzy mimo iż mają normalną pracę to nie przepuszczą żadnej okazji by jechać na deskę.

Podstawy mogą pokazać rodzice, ale później instruktor jest konieczny. Chodzi o to, że jest mnóstwo detali, które trzeba poznać, a później odpowiednio połączyć je w całość. Trzeba być bardzo spokojnym, co nie znaczy wycofanym i powolnym. Po prostu z jednej strony musisz mieć cierpliwość w czekaniu na właściwą falę, ale kiedy nadejdzie niesamowity refleks, aby złapać ją we właściwej sekundzie.

otworz sie na surfing 01

Ale czy surfing to obecnie nie jest bardziej moda niż prawdziwa zajawka?

Element mody będzie towarzyszył nam zawsze i jeśli teraz się nasila, to pewnie za jakiś czas opadnie. Surfing ma się w głowie. Myślisz o tym cały rok, zastanawiasz się nad tym jak to zrobić żeby inni ludzie też to poczuli. Kulturę można pokazać na kilka sposobów. Nie trzeba być hipsterem czy „ surfer wanna be”, to polega na tym, że rano wstajesz i twój dzień kształtuje ocean. Jedziesz na plażę, rozciągasz się i  jeśli są dobre warunki to pływasz. Swoje emocje dzielisz z przyjaciółmi i niekoniecznie musisz jeździć starym vanem, aby to poczuć. Nie troszczysz się o modny wygląd, ale by czerpać maksimum z oceanu. Surfing powstał dawno, wywodzi się z natury, a nie komercyjnych dodatków.

OK, jeśli ktoś już nie może wytrzymać, by spróbować to co powinien zrobić by zacząć?

Na początku trzeba się spodziewać fascynacji plażą i tym co można tam robić, to nie jest tylko miejsce, gdzie można pić drinka. Później przyjdzie zaskoczenie deską i tym, że w przeciwieństwie do deski windsurfingowej jest dość chybotliwa. Będzie walka z żywiołem, mniejszej lub większej fali, będzie miłe zaskoczenie, kiedy złapie się pierwszą falę, później będzie szlifowanie zdobytych umiejętności. Później cały czas jest już lepiej. Nabiera się respektu i  zrozumienia, co należy poprawić.

Później wypływa się na break. Kiedy łapiesz pierwszą falę nie złamaną, wtedy albo fala cię skotłuje , albo zaliczysz – wipeout : „skorpiona, pralkę …. jak zwał tak zwał ale nieźle Cię skotłuje” W końcu łapiesz już nie każdą falę, tylko tę, która faktycznie chcesz i jesteś przygotowany fizycznie i naprawdę chcesz. I  można do tego dojść bardzo szybko, bo najlepsi już po 10 dniach potrafią złapać falę i popłynąć trawersem.

Kluczem jest jak zawsze praktyka. Kiedy jej nie ma, trzeba się uczyć od nowa. Nie wystarczy pływać 10 dni w roku. To jest sport, gdzie cały czas musisz się uczyć. Można co najwyżej wyrobić sobie powtarzalność ruchów, ale powtarzalności sytuacji nie ma nigdy. I to jest właśnie najwspanialsze. Dla ludzi mieszkających w Polsce, na pewno nie ma sensu próbować samodzielnie nad Bałtykiem lub w innym miejscu z  niestabilnymi warunkami, albo pod okiem przypadkowego instruktora, bez doświadczenia w nauczaniu… Kwota, jaką trzeba przeznaczyć na wyjazd w Europie (wliczając Maroko), obejmuje samolot, zakwaterowanie, kurs, to około 2500 zł w tańszym wariancie lub koło 3200 zł w miejscach droższych. Sam kurs to poniżej 800 zł, zależnie od miejsca wypożyczamy deski lub są wliczone w cenę, można planować urlop pod kątem miejscówek w danym kraju. Są wyjazdy organizowane przez ludzi z Polski, trzeba szukać po miejscach, do których chce się jechać. Powoli zaczyna się coś dziać, ale najgorzej jest trafić do osób, które coś takiego organizują, nawet dobrze pływają, ale niekoniecznie potrafią dobrze uczyć.

Warto wiedzieć, że istnieje coś takiego jak International Surfing Association – czyli międzynarodowe stowarzyszenie surfingu i sportów wodnych z siedzibą w San Diego. Skupia ono wszystkie światowe zawody surfingowe, a każdy z zawodników jest automatycznie jego członkiem. Organizacja wydaje papiery upoważniające do nauczaniu tej dyscypliny sportu : ISA – coach ( International Surfing Association – coach) Opracowała specjalne sposoby nauczania i standardy bezpieczeństwa oraz etykietę surfingową. Instruktorzy mają stopnie: level 1 couch, level 2 trener zawodników i sędzia – dla założycieli szkółek stacjonarnych, level 3 to najwyższy poziom wtajemniczenia. Lokalnie funkcjonuje na terenie kraju – Polskie Stowarzyszenie Surfingu ( PSS ) , nadające stopnie instruktora surfingu.

W czasach, gdy wszyscy dbają o  zdrowy wygląd warto powiedzieć, co surfing daje dla kondycji fizycznej. Surfing nada pewności i obycia, otworzy cię do ludzi i zmieni twój punkt widzenia. Jest to sport pośród wielkiej liczby ludzi którzy chcą czerpać z tego samego i dogadywać się z innymi.

No, chyba, że jesteś gościem typu „soul surfer” szukającym odosobnienia. I co najważniejsze dla uprawiających sport dla zdrowej sylwetki, można cały dzień pływać, a później jeść tyle ile się da, bo i tak się spali, a tam gdzie się pływa jest dobre jedzenie. Właśnie to daje surfing czyli pełną radość i fajne zmęczenie.

Jaki jest idealny dzień z życia surfera?

Najlepsze pływanie to wcale nie największe fale. Nie ma złych fal, tylko są źle dobrane deski. Do każdego typu fali jest odpowiednia deska. Jeśli mam przywołać z pamięci idealny dzień na desce, to kiedyś we Francji były idealne warunki, kiedy przełamane fale wysokości stołu pozwalały płynąc nawet po 250m. Pływaliśmy całe popołudnie, aż do zachodu słońca, było ciepło, stałe warunki i grupa znajomych. Idealny dzień to taki, gdy warunki i predyspozycje i pozwalające robić co się chce. Chociaż idealnych warunków będzie się szukać zawsze, bo zawsze jest w surfingu element nowości.

otworz sie na surfing 03
z Dominikiem Gralakiem rozmawiał: Szymon Wachal,
zdjęcia: Radek Głowaty