Szukaj

Bezwalutowa wymiana sztuki, designu, projektów i przedmiotów w formie bloga. Tak w kilku słowach opisać można ideę przyświecającą nowemu serwisowi Thingo. Na temat innowacyjnego pomysłu na portal postanowiliśmy porozmawiać z jedną z jego twórczyń – Anną Łoskiewicz.

[nggallery id=41]

Skąd pomysł na tego typu serwis?

Pomysł wziął się z obserwacji kreatywnego środowiska, w którym działamy – często funkcjonują w nim barterowe wymiany – ja Ci zrobię zdjęcia, ty mi stronę itp. Tak naprawdę zrobiliśmy to trochę dla siebie. Jako designerzy i artyści mieliśmy przepełnione zarówno mieszkania, jak i głowy.

Czym Thingo różni się od innych, podobnych serwisów tego typu?

Thingo to sprytne narzędzie, można używać go w różnych celach – żeby uzyskać coś dla nas nowego, pokazać co się robi i sprawdzić czy to się podoba. Może być formą zarówno autopromocji, jak i zabawy – nie ma tu wyceniania punktów itp. Sposób wymiany jest trochę jak gra – i to wciągająca – ty proponujesz i jednocześnie dostajesz propozycje. Zależy nam na tym żeby ludzie otworzyli się na pewną dowolność i niespodziankę – nie byli aż tak bardzo spięci względem tego co robią, co mają, czego chcą.

Czy w ramach działalności Serwisu zainicjowane zostały jakieś działania wykraczające poza jednorazową pomoc, wymianę?

Nasi użytkownicy dość często spotykają się żeby się wymienić – często pozwala to nawiązać w przyszłości współpracę na gruncie komercyjnym. Nie chodzi też tu o pomoc ani pozbywanie się rzeczy kompletnie nieatrakcyjnych – im fajniejszą rzeczy wystawisz, tym fajniejszą możesz dostać – chcemy pobudzać ludzi do kreatywności.

Czy w Thingo  również zabiegani pracownicy korporacji znajdą coś dla siebie?

Myślę, że tak – Thingo jest trochę blogiem z różnymi ciekawymi przedmiotami – można go przeglądać, szperać, jak na innych blogach, ale ma też on swoją funkcjonalność. To, co się widzi przy odrobinie szczęścia i kreatywności można zdobyć – satysfakcja i przygoda są znacznie większe niż przy zwykłych zakupach. Wszystko zależy oczywiście od nastawienia – Thingo nie jest na pewno dla każdego. Wymaga pewnej otwartości i chęci do zabawy interakcji z innymi użytkownikami.

Jest może trochę dla osób znudzonych tradycyjnymi formami konsumpcji. Ma też oczywiście swój wymiar ekologiczny – pozwala puścić w obieg, wskrzesić do życia rzeczy, które nam się znudziły a dla innych mogą być atrakcyjne.

Dziękujemy za rozmowę.

Link do serwisu Thingo: www.thingo.pl

Tekst: Justyna Zajdel. Zdjęcia: Thingo.pl