Szukaj

Od dzieciństwa ciągnęło ją do sztuki. Jednak to sen o Szarakach spowodował, że zaczęła szyć koszulki, na których maluje to, co siedzi w jej głowie. O obrazach, które zamiast wisieć w domu na ścianie można mieć na koszulce rozmawialiśmy z Anną Jur autorką bloga Szarakowo Fashion.

 Skąd pomysł na  stworzenie bloga, na którym sprzedajesz ubrania?

Na blogu prezentuję swoje ubrania, które szyję, a następnie maluję. Malowane są pojedyncze sztuki. Zazwyczaj można kupić prezentowany egzemplarz. Sprzedany egzemplarz można zamówić – będzie podobny. Pracuję też na zasadzie indywidualnych zamówień, tzn. klient wysyła mi maila, w którym przedstawia swój pomysł na koszulkę. Często proponuję jakieś modyfikacje odnośnie samego pomysłu, bywa że są pewne przeszkody techniczne. Pomysły bywają naprawdę różne.

Ubrania z SZARAKOWA to pojedyncze, unikatowe i oryginalne egzemplarze, bo sama każdy wzór malujesz i wymyślasz, to trudne zadanie?

Rozwijające. Twórcze myślenie jest chyba uzależniające. Wciąż chce się czegoś nowego, innego, niepowtarzalnego. Czasami ślęczę nad koszulką pół dnia, gapiąc się w pusty materiał. Na szczęście zdarza mi się to rzadko. Zazwyczaj mam głowę pełną pomysłów. Notuję je, rysuję, szkicuję na karteczkach, które później znajduję po torebkach czy kurtkach. Oczywiście inspiruje mnie obecna moda, jednak staram się szyć głównie rzeczy, w których sama czułabym się dobrze. Wiele ubrań to pomysły klientów, które są moją interpretacją.

Umiejętność pięknego malowania to zasługa talentu. Jak u Ciebie zaczęła się przygoda ze sztuką?

Malowałam od dzieciństwa. Najpierw plakatówkami, potem olejami na płótnie. Otarłam się o policealną szkołę plastyczną, dekoracyjną i architektoniczną, jednak nigdzie nie pokazali mi jak i co powinno się malować. Większość to zjawiska kolorystyczne prosto z mojej głowy, które nie są pejzażami ani realnymi postaciami. Nie określam stylu swojego malowania, bo to dość trudne, kwituję to słowem: abstrakcja. Lubię surrealizm, baśniowe malunki połączone z realnymi elementami. Nie maluję twarzy ludzkich. Prezentuję tylko prace, które sama powiesiłabym u siebie w domu lub ubrała na siebie (w przypadku malowanych ubrań). Okazało się, że mam dryg do malowania zwierząt, co dla mniej samej było zaskoczeniem.

Tak naprawdę nie wiem jak się zaczęła moja przygoda ze sztuką. Być może od snu o Szarakach, który przyśnił mi się w momencie zwątpienia, złości i samotności. Szaraki to fruwające, lekkie i zdecydowane postacie bez płci i twarzy. Może od pierwszej udanej pracy akwarelami, może od pierwszego obrazu olejnego…

Skąd czerpiesz pomysły?

Z głowy.

Dlaczego panuje obecnie moda na tego typu koszulki?

To oferta ubrań indywidualnych. Każdy może wymyślić coś swojego lub po prostu opowiedzieć mi o swoich pasjach, wysłać foto pupila, a ja staram się to zinterpretować i namalować na uszytym wcześniej ubraniu. Nie idzie się po nie do sklepu z trylionem takich samych na całym świecie. To unikat zrobiony z sercem oraz pasją, co powoduje, że staje się wyjątkowy i niepowtarzalny.

Czy są to ubrania trwałe, tzn. nie ma obaw, że piorąc koszulkę to, co namalowane zniknie?

Farby, którymi maluję są trwałe. Zdarza się, że pranie je trochę niszczy, ale zależy to od użytkownika. Przy praniu ręcznym lub w 30 stopniach nic się nie dzieje, a kolory pozostają w idealnym stanie. Farba farbie nie równa, miałam czerń, która po wypraniu w 60 stopniach została nienaruszona jednak pamiętajmy, że jest to swego rodzaju obraz na koszulce i trzeba się z nim obchodzić raczej delikatnie.

Obecnie znalazłam parę własnych patentów oraz rodzajów farb, które mocno wnikają w tkaninę i jeśli tylko trzymamy się wyżej wymienionych zaleceń to malunek będzie trwały i cały czas świeży.

Sprzedajesz przede wszystkim  t-shirty i tuniki, planujesz rozszerzyć swoją kolekcje o  inne części garderoby?

Oczywiście! Bardzo chcę, ale nie da się wszystkiego zrobić od razu. Oprócz tworzenia ubrań realizuję sporo innych artystycznych projektów, więc jestem bardzo zajętą osobą. Po prostu na nowe projekty nie mam czasu. Nie chcę na siłę szyć spódniczek czy kurtek. Mam kilka nowych pomysłów na lato,  ale na razie nic nie zdradzam.

Czy każdy może nosić malowane koszulki?

Na pewno, ale nie umiem opisać głównej grupy kupujących. Rozstrzał wiekowy jest ogromny. Od nastolatek, które pragną mieć coś na topie i pojechanego, do osób starszych, chcących dla siebie eleganckiej wersji koszulki czy tuniki lub czegoś niespotykanego na prezent. Ceny zaczynają się od 100 złotych.

Jak wygląda produkcja koszulek?

Do każdej rzeczy muszę kupić materiał, uszyć, zabarwić i namalować. To nie jest krótki proces. Czasami jedną koszulkę robię w dwie godziny, czasem pół dnia, a czasem muszę zostawić na drugi dzień, bo jestem niezadowolona z efektu i muszę złapać trochę dystansu. To powoduje, że kolejka zamówień musi niestety czekać. Czeka się od dwóch tygodni do miesiąca. Zdarza się, że mam coś „na stanie” i można to kupić od ręki.

Nasz Magazyn skierowany jest przede wszystkim do osób pracujących w korporacji. Czy uważasz, że w Twoich koszulkach można chodzić do pracy?

Myślę, że zależy to od rodzaju pracy. Obecna moda pozwala jednak na zabawę z kompozycjami.  Na przykład luźny t-shirt z kolorowym rysunkiem można założyć pod marynarkę. Wszystko zależy od miejsca i własnego stylu.

 Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Rozwijać Szarakowo oraz kupić nowe maszyny. Jednak przede wszystkim pragnę rozwijać swoją Fundację Paliwo Artystyczne, która ma na celu promowanie i inicjowanie artystycznych działań. Podsumowując: malowane ubrania i animacja kultury. To są moje plany i jednocześnie marzenia.

Więcej informacji: www.szarakowofashion.blogspot.com

Z Anną Jur rozmawiała: Ewa Czemerys, zdjęcia: